Na konferencji z Bronisławem Komorowskim zapewnił, że Rosja i Putin poniosą cenę swojej agresji, jeśli będą chcieli na „tę drogę” wstąpić. Podobnych pustych frazesów na konferencji padło jeszcze mnóstwo. Joe Biden uznał, że przyszłość należy do takich państw jak Polska, które „przyjęły drogę poszanowania prawa i wolności”. Stwierdził, że te kraje, które zachowująsię agresywnie – przegrają.

Wiceprezydent USA zapewnił, że USA wykonają swoje zobowiążania wynikające z art. 5. Traktatu Północnoatlantyckiego. „Zawsze się z nich wywiązujemy” – powiedział Biden. Znamienne, że Joe Biden nie wspomniał o żadnych konkretnych działaniach. Art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego nie nakłada obowiązku wsparcia militarnego na żadnego z sygnatariuszy.

Co ciekawe Biden zaznaczył, że USA umieszczą w Polsce „elementy obrony przeciwrakietowje” do roku 2018.

Z kolei Bronisław Komorowski mówił o „tych samych obawach i nadziejach” Polski i USA. Wyraził nadzieję, że „demonstracja solidarności” na Zachodzie zdoła powstrzymać „bieg spraw” na Wschodzie.

Tymczasem Rosjanie nic nie robią sobie z pustych deklaracji i sankcji, a do tego przecież sprowadza się „demonstracja solidarności” Zachodu...

Z kolei Donald Tusk na wspólnej z Joe Bidenem konferencji mówił, że „aneksja Krymu przez Rosję” jest „nie do zaakceptowania”. Zapewniał, że Polska „nie akceptuje” rozwiązań opartych na przemocy, jakie stosuje Rosja. Powiedział, że Warszawa jest gotowa do zacieśnienia współpracy z USA. Uznał też, że „polski i amerykański pogląd” na sprawę Krymu jest „w stu procentach zbieżny”.

Po wystąpieniu Tuska Joe Biden chwalił Polaków i zapewniał, że są oni „jednym z najlepszych sojuszników, jakich mogą sobie życzyć Stany”. Zapowiedział też dodatkowe sankcje wobec Rosji i wsparcie finansowe dla Ukrainy.

Pac/tvn24/wpolityce