Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w wywiadzie dla radia TOK FM komentował decyzję warszawskiego Sądu Okręgowego w sprawie Marszu Suwerenności.
Przypomnijmy, że sąd uchylił decyzję włodarza Warszawy, zezwalając na organizację tego zgromadzenia.
"Wszystko na to wskazuje, że marsz się odbędzie. (…) Pojawiały się propozycje manifestowania w innym miejscu, ale oczywiście narodowcy nie chcieli ich zaakceptować, bo oni chcą urządzić kolejną prowokację"- stwierdził Trzaskowski.
"Wolność wypowiedzi, wolność zgromadzeń jest ważna, natomiast, kiedy zajęty jest Plac Zamkowy przez Kancelarię Prezydenta, szykowany jest na święto 3 maja, kiedy wiadomo, że będziemy świętować wejście Polski do Unii Europejskiej, to zasadne jest, żeby prezydent miasta mógł powiedzieć: Ok demonstrujcie, ale kawałek dalej"- dodał polityk.
"Trzeba szanować to co mówi sąd, ale w Warszawie nie ma miejsca na brunatne marsze"- wskazał prezydent Warszawy, przekonując, że w przeszłości miały miejsce sytuacje, gdy na marszach narodowców pojawiały się "faszystowskie symbole" czy rasistowskie hasła, a rząd PiS "nie reagował" na nie.
Co do rządu PiS, prezydent Warszawy skomentował również wypowiedź szefa KE, Jeana-Claude'a Junckera, który stwierdził wczoraj, że jeżeli obecna ekipa wygra jesienne wybory do parlamentu i stworzy rząd, nie doprowadzi do polexitu. Innymi słowy, Juncker obalił narrację opozycji.
"Politycy PiS mogą nie chcieć wyprowadzić Polski z Unii Europejskiej, ale prowadzą tak złą politykę, że to się może tak skończyć"- pokrętnie skomentował Trzaskowski.
yenn/TOK FM, Fronda.pl