Trzy telewizje i czternastu kandydatów na prezydenta stolicy. Kilkanaście minut temu rozpoczęła się debata warszawska. Uczestniczą w niej wszyscy, którzy już za dziewięć dni wystartują w wyścigu do stołecznego Ratusza. 

W pierwszej rundzie wszyscy kandydaci podsumowali prezydenturę Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kandydat Zjednoczonej Prawicy, Patryk Jaki zaczął od pewnej... deklaracji. Czy może raczej rezygnacji.

Tutaj jest moja rezygnacja z członkostwa w partii Solidarna Polska. Mam też rezygnację dla Rafała Trzaskowskiego. To jest prawdziwy test na wiarygodność"- powiedział wiceminister Jaki, wręczając rezygnację swojemu głównemu przeciwnikowi. Polityk Solidarnej Polski przekonywał, że chciałby, żeby jego rządy w Warszawie były ponadpartyjne, a po 12 latach "czas na nową jakość". 

"Oceniam te ostatnie lata pozytywnie. Warszawa zmieniła się nie do poznania. W tej chwili trzeba przełożyć wajchę, trzeba skupić się na tym, aby lepiej się teraz żyło"- podkreślił z kolei kandydat Koalicji Obywatelskiej, Rafał Trzaskowski. Sławomir Antonik (Bezpartyjni) przekonywał, że należy jak najprędzej wprowadzić ustawę reprywatyzacyjną. 

"Jest pokusa budowania na spalonej ziemi. Warszawa się rozwija. Trzeba wyeliminować mankamenty, które zostały już zauważone."-ocenił. Z kolei kandydat PSL, Jakub Stefaniak uważa, że należy inwestować w infrastrukturę, a także zachęcać mieszkańców stolicy, aby płacili tu podatki. 

"Warszawa przyciąga ludzi z całej Polski z całego kraju. Są rzeczy, które nie zostały załatwione, mówimy m.in. o aferze reprywatyzacyjnej. Trzeba m.in. załatwić kwestię smogu"- mówił podczas debaty Jan Śpiewak. 

Emocje sięgały zenitu już przed debatą. Pod siedzibą TVP, która jest głównym gospodarzem, zebrali się zarówno przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości, jak i zwolennicy. Ci pierwsi wznosili pod adresem kandydata Zjednoczonej Prawicy okrzyki typu "Jaki syf!". Patryk Jaki przyjechał na debatę busem, w towarzystwie sympatyków. 

yenn/Fronda.pl