- Najlepszą drogą obrony świętości życia jest powołanie do Sądu Najwyższego odpowiednich ludzi, a dokładnie najlepszą drogą jest powołanie mnie na prezydenta – mówił Donald Trump odpowiadając na pytanie, co zrobił dla obrony życia. Kandydat na prezydenta podkreślił również, że w przeszłości był zwolennikiem aborcji, ale przeszedł na drugą stronę. - Stałem się pro life – mówił i dodawał, że skłoniło go do tego wiele wydarzeń, także z jego życia.

Donald Trump zapowiedział także, że powoła na zwalniające się za następnej kadencji prezydenta, kandydatów nie tylko konserwatywnych, ale też opowiadających się za życiem. - Oni odrzucą orzeczenie Roe kontra Wade – oznajmił odnosząc się do orzeczenia, które zalegalizowało aborcję na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Rok wcześniej Trump przekonywał, że na stanowisko sędziego SN powoła swoją siostrę, która jest jednoznacznie proaborcyjna, ale później wyjaśniał, że był to tylko żart.

Ta obietnica Trumpa stoi w silnej opozycji do zapowiedzi kandydatów demokratycznych. Hillary Clinton wprost stwierdza, że USA „potrzebują prezydenta, który będzie pasjonatem kwestii aborcji”. Jej zdaniem kolejni sędziowie muszą być jednoznacznymi zwolennikami zabijania dzieci nienarodzonych. Identyczną opinię w tej sprawie wyraża jej demokratyczny rywal Bernie Sanders.

TPT/LifeSiteNews