Trujące zabawki z Chin zalewają polski rynek. Chodzi o obecność substancji zwanych ftalanami. Służą do zmiękczania plastiku i są obecne w wiekszości miękkich plastikowych zabawek. To także gryzaki dla niemowląt, ale i lalki, samochodziki, słowem praktycznie wszystkie rodzaje zabawek. Ftalanów może być w zabawce maksymalnie 0,1 procent.

Niestety, w wielu zabawkach, które skontrolowały służby Grupy Wyszehradzkiej, te normy były przekroczone. W niektórych zabawkach było nawet 26 czy ponda 40 proc. ftalanów. Tymczasem ta substancja może powodować nowotwory, astmę, choroby nerek i wątroby.


Akcję przeprowadzono w ubiegłym roku we wrześniu i październiku. Służby kontrolowały zabawki przepływające przez granice. Przebadano 1,5 mln zabawek. 700 tysięcy zostało przez służby zakwestionowanych, a 30 tysięcy zniszczonych jako absolutnie szkodliwe. Ta udana akcja cieszy, ale... przecież to tylko krótki, dwumiesięczny okres sprawdzania. Ile trujących, szkodliwych zabawek napływa do Polski bezkarnie każdego dnia?

Inspekcja Handlowa wprawdzie bada zabawki także w codziennym trybie. Jednak w ciągu ostatnich 5 lat do Inspekcji trafiło zaledwie 813 próbek zabawek, z czego aż 28 proc. miało zbyt wiele ftalanów.

Dlatego nic nie zastąpi czujności opiekunów. Uważajmy, co dajemy dzieciom do zabawy. A zwłaszcza niemowlętom, które wkładają zabawki do buzi. Niech nigdy nie bawią się dziwnymi, przypadkowymi zabawkami, nawet jeżeli nie mają małych części. Kontakt z trującymi substancjami w plastiku może być dla nich zabójczy i powodować choroby.

mod/uokik.gov.pl