Sytuacja chrześcijan w Iraku jest szczególnie trudna, postępujący eksodus może sprawić, że już niedługo w tym regionie nie będzie ich prawie wcale. W okresie Świąt Bożego Narodzenia ten problem ma szczególny wymiar. 

Z 1,5 mln chrześcijan, którzy mieszkali w Iraku przed rozpoczęciem konfliktu pozostało obecnie tylko 0,5 mln. W wywiadzie dla Radia Watykańskiego chaldejski patriarcha Louis Raphaël Sako powiedział, że ma to szczególną wymowę w okresie Bożego Narodzenia, ponieważ podobnie jak uchodźcy Święta Rodzina także musiała opuścić swój dom i uciekać z kraju.

Arcybiskup Bagdadu wskazał, że Kościół nie ma prawa przeszkadzać w emigracji tym, którzy boją się o przyszłość swoich rodzin, ale jednocześnie ma nadzieję, że chrześcijanie pozostaną w Iraku. Mają oni bowiem wobec swoich muzułmańskich sąsiadów ważne zadanie do wypełnienia: są misjonarzami przebaczenia, miłości i braterstwa. Okres Bożego Narodzenia jest też dla chrześcijan okazją do upomnienia się wobec muzułmanów o równe prawa.

„Zdecydowaliśmy, aby nie organizować hucznych uroczystości, ani nie robić szczególnych dekoracji. Świętujemy Boże Narodzenie w ciszy i we łzach, aby w ten sposób powiedzieć muzułmanom: «To nie jest sprawiedliwe, jesteśmy takimi samymi obywatelami jak wy. Nie jesteśmy obywatelami drugiej kategorii, mamy takie same prawo do wolności religijnej jak inni». Rząd postawił przed siedzibą patriarchatu 25 metrową choinkę, taką samą jak przed parlamentem. Ale dla nas to nic nie znaczy: chcemy takiego samego obywatelstwa, takich samych praw jak inni. Tylko to może nam dać wiarę w przyszłość. Jeśli prześladowania będą kontynuowane, to nie wróży to nic dobrego” – powiedział abp Sako.

daug/pl.radiovaticana.va