Ponad pół tysiąca osób w Polsce popełnia co miesiąc samobójstwo – wynika ze statystyk Komendy Głównej Policji, do których dotarła „Rzeczpospolita".

– Więcej jest samobójstw z powodów finansowych, popełnianych przez osoby starsze. Wpadają w pętlę zadłużenia, zalegają z czynszem, tracą mieszkanie czy pracę. Z takimi przypadkami mamy do czynienia coraz częściej – mówi „Rzeczpospolitej" Joanna Kącka, rzeczniczka łódzkiej policji.

„Pierwszy od lat lawinowy wzrost samobójstw (zakończonych zgonem) miał miejsce w ubiegłym roku. Zabiło się ponad 6 tys., czyli niemal 2 tys. więcej niż w 2012 r.” - pisze „Rz”.

Z danych KGP wynika, że od stycznia do końca września w całym kraju aż 7734 osoby próbowały targnąć się na życie. To o 1,4 tys. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Z kolei skutecznych prób samobójczych było o 113 więcej (łącznie 4744) niż w podobnym okresie roku ubiegłego.

Najwięcej takich tragicznych przypadków jest w województwach śląskim, łódzkim i świętokrzyskim.
Do września 2014 r. 4744 osoby popełniły samobójstwo. To o 113 więcej niż w tym czasie w 2013 r.

Mężczyźni – stanowią ok. 80 proc. desperatów. Główną przyczyną śmierci jest powieszenie, rzadziej wyskakują z okna czy połykają śmiertelną dawkę leków.

– Rodzinę zwykle zostawiają z pytaniami dlaczego, ponieważ listy pożegnalne, w których tłumaczą powody desperackiej decyzji, piszą nieliczni – mówi dziennikowi Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji.

Joanna Kącka zauważa, że wśród samobójców więcej jest osób starszych z problemami życiowymi niż młodych, które próbują się zabić np. z powodu nieszczęśliwej miłości.

– Młodzi takimi planami nieraz się dzielą z wirtualnymi znajomymi na komunikatorach internetowych, a ci, by zapobiec nieszczęściu, często alarmują policję – mówi Kącka.

Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, uważa, że bezrobocie czy bieda nie są wytłumaczeniem dla wzrostu samobójstw.
– Są kraje od nas zamożniejsze i bardziej stabilne, z mniejszym bezrobociem, np. skandynawskie, a mają wyższy od nas wskaźnik samobójstw. Także na Węgrzech zawsze było ich dużo, niezależnie od tego, czy był komunizm czy kapitalizm – mówi prof. Czapiński i dodaje, że wytłumaczeniem może być większe spożycie alkoholu. – Depresja i alkohol zawsze były w tle samobójstw. A obecnie, po okresie systematycznego spadku, osób nadużywających alkoholu jest wyraźnie więcej – zaznacza prof. Czapiński w rozmowie z „Rz”.

Jak twierdzi prof. Czapiński, zjawisko wymaga badań. – Na pewno coś się zmienia w mentalności osób, które mają bardzo słabą wolę życia – mówi. – Człowiek o silnej konstrukcji psychicznej, niezależnie od tego, w jak tragicznych warunkach by się znalazł, nie będzie myślał o tym, żeby odebrać sobie życie.

ed/Rzeczpospolita