W klubach, gdzie królował alkohol i narkotyki, dzieci traktowano jak przedmioty. Bardzo wartościowe. Wykorzystywano je, ale byli też tacy ludzie, którzy je mordowali – opowiada Anneke Lucas, jedna z kobiet, które zgodziły się opowiedzieć swoją historię w ramach projektu „Real Women, Real Stories” („Prawdziwe kobiety, prawdziwe historie”) zainicjowanego przez organizację Global Citizen, która zajmuje się nagłaśnianiem podobnych historii i pomaganiem kobietom dookoła świata.

Kobieta ta mieszkała Belgii, w rodzinie, której do normalności było daleko. W roku 1969 została sprzedana przez własną matkę handlarzowi ludzi. W ten sposób trafiła do siatki pedofili, którą kierował jeden z ministrów belgijskich. Klientelą były belgijskie elity, między innymi ludzie znani Lucas z telewizji. Jak sama mówi – nikt nie uwierzyłby w to, co się tam działo.

Dzieci, o czym opowiada Lucas, były świadkami gwałtów i orgii. Gdy nie wytrzymała i krzyknęła, że powie o wszystkim policji, jeden z mężczyzn zabrał ją do piwnicy i zastraszył, pokazując ciało martwej dziewczyny.

Przy tym wszystkim dziewczynka musiała normalnie chodzić do szkoły, gdzie była jednak niemal nieobecna, dzieci się z niej śmiały. W tym chorym świecie psychika dziewczynki sprawiła, że odnajdowała ona przyjemne uczucie w tym, że podobała się mężczyznom, którym była oddawana.

Później, w wieku 10 lat, zaczął „opiekować” się nią 20-letni ,mężczyzna, któremu powiedziała, że nie ma ochoty dalej uczestniczyć w „spotkaniach”:

„Zaczynał się najbardziej intensywny dla mnie czas, w którym chciałam być kochana, zrozumiana, a byłam coraz częściej wykorzystywana przez jednego człowieka. Rok później stwierdził, że już nie jestem przydatna, że sieć mnie nie potrzebuje, więc trzeba się mnie pozbyć. Wtedy zaczęły się tortury. Stał nade mną, patrzył i śmiał się. Przypalano mnie papierosami, potem przywiązano do stołu. Mężczyzna, który mnie torturował, był obrońcą w sprawie Dutrouxa, w słynnym procesie z 1996 roku, który miał rozbić siatkę pedofilii w Belgii. Tamtej nocy miałam zginąć. Przeżyłam, bo jakiś młody chłopak zlitował się nade mną i wytargował, że nie będzie współpracował z policją w zamian za to, że mnie wypuszczą. Ja przeżyłam, on nie. Miałam nikomu nie opowiadać o tym, co działo się w tych klubach. 40 lat minęło od tamtych wydarzeń”

Sprawa Marka Dutrouxa była w Belgii jedną z najbardziej wstrząsających w historii. Mechanik, ojciec dwójki dzieci, zajmował się początkowo kradzieżami, handlem narkotykami, wreszcie – porywaniem dzieci. W kompleksie piwnic, który miał w swojej posiadłości w Marcinelle przetrzymywał je. Aresztowano go w roku 1986 za zgwałcenie 4 dziewczynek. Najbardziej przerażające jest to, że skazano go po dwóch latach na 13 lat więzienia, jednak po 4 zwolniono… za dobre sprawowanie. Jego matka jednak doniosła na niego, gdyż podejrzewała, że znowu przetrzymuje w swoim domu dzieci. Co się wówczas stało? Dutroux dostał od psychiatry proszki nasenne i psychotropy… Wykorzystał je, dając swoim ofiarom. Dwa razy trafił do aresztu. W 1996 roku on sam poinformował policję, gdzie powinna szukać ciał dziewczynek, które porwał, a w jego domu odkryto setki kaset z pornografią dziecięcą.

Co gorsza, policjanci mieli być przez niego latami przekupywani, a opinia publiczna dowiedziałą się potem, że powiązany był z siatką pedofilów, której ofiarą była właśnie Anneke Lucas. Przerażające było to, że nikt nie chciał zająć się sprawą, gdyż zamieszani byli w nią politycy. Dopiero w 2004 skazano Dutrouxa na dożywocie, jednak nikt poza nim nie został skazany.

Historia Anneke jest przerażająca. Sama mówi, że całe jej ciało jest pełne blizn, a każda z nich przypomina jej o tych potwornych chwilach, które trwały aż 5 lat. Policzyła nawet, że gwałcono ją 6 godzin tygodniowo.

Uciekła z Belgii i mieszkała m.in. w Paryżu i Londynie. Dziś prowadzi m.in. grupę wsparcia dla kobiet, którym udało się uciec od handlarzy ludźmi. Ma męża oraz dwójkę dzieci. Kończy pisać książkę o tym, co ją spotkało.

dam/kobieta.wp.pl,Fronda.pl