Autorka tekstu cytuje też „badaczkę”, która wzywa, by w przypadku seksu dzieci przyjąć elastyczne rozwiązania i umożliwić odstąpienie od karania, gdy od trzynastego roku życia różnica wieku między „partnerami” wynosi dziesięć lat, a do trzynastego pięć. Co to oznacza? Otóż ni mniej ni więcej tylko tyle, że jeśli czternastolatek wykorzysta seksualnie dziewięciolatkę to można będzie uznać, że to „romantyczna, młodzieńcza miłość”. A jeśli dwudziestoczterolatek wykorzysta czternastolatkę (czyli dorosły facet dziecko) to też zastosować będzie można „elastyczne narzędzia” i uznać, że była to piękna miłość, a nie zboczone popędy faceta.  I żeby nie było wątpliwości Joanna Podgórska od pomysłów takich wcale się nie dystansuje, a stwierdza, że na dyskusję o takich rozwiązaniach nie ma co na razie nie ma co liczyć. „Cokolwiek wiąże się z nastoletnim seksem jest dotknięciem tabu i to tabu coraz bardziej zabetonowanego. Prawicowa i kościelna strona grzmią: nastolatki mają nie uprawiać seksu. Amen” – przekonuje publicystka, która wyraźnie uznaje, że nastolatki seks uprawiać mają, i to najlepiej ze starszymi…

Idąc dalej, choć trzeba przyznać, że takich propozycji „Polityka” już nie składa, można by też przyjąć „klauzulę dozwolonej różnicy stanu” i uznać, że kiedy reżyser wykorzystuje dziecko to jest to „piękna romantyczna miłość”, a karzemy tylko tych, za którymi nie stoją wielcy tego świata. Takie pomysły sprawiłyby też, że można by wprowadzić klauzulę różnorodności rozpoznawalności, która sprawiałaby, że odpowiednio ustosunkowani szefowie czy przełożeni mogliby molestować swoje podwładne, a prawo ścigałoby tylko tych, co są mniej znani.

Pluję żółcią? Owszem. Ale to, co wypisuje „Polityka” jest niestety jawnym dowodem na to, że współczesna lewica nie ma żadnych oporów przed niszczeniem dzieci i młodzieży, że seks stał się dla niej bożkiem, na którego ołtarzu składa się nie tylko moralność czy rodzinę, ale także rozum i dobro dzieci. Ten tekst pokazuje też, że opowieści o tym, że w edukacji seksualnej chodzi o obronę dzieci jest kłamstwem. W niej chodzi o wychowanie łatwego łupu dla pedofilów, i o to, by stworzyć tak „elastyczne prawo”, by nie można ich było ścigać.

Tomasz P. Terlikowski