Porywając się na papieża, JKM pogrąża się w sposób definitywny i ostateczny. Na jego przedsięwzięcia polityczne nie nabierze się już nikt, kto dysponuje choć odrobiną zdrowego rozsądku.

 

Nie było chyba osoby, której nie obraziłby Korwin i gafy, której by nie popełnił. Jego znakiem rozpoznawczym stał się legendarny „argumentum ad Hitlerum”, który wyciągał zawsze, gdy jego partii groziło wejście do Sejmu. Wówczas nieoczekiwanie wypalał dziennikarzowi, który akurat znalazł się w jego otoczeniu, że „za Hitlera było lepiej, bo były niższe podatki”. Wówczas całą jego aktualną partię trafiał szlag.

W podobny sposób wypowiadał się na temat niepełnosprawnych, zwykle w pogardliwym, bądź ironicznym tonie, z uśmieszkiem pochwalał za to lekką pedofilię czy gwałty. Wypowiedzią na temat urzędującego papieża pobił jednak wszystkie powyższe.

JKM na koniec swojego życia stał się poważnym politykiem - tylko w teorii - zasiadając w najbardziej znienawidzonej przez siebie instytucji - europarlamencie. To rozdwojenie jaźni musiało się tak skończyć, gdyż zawsze szuka on rozgłosu, a w Brukseli traktowany jest raczej niepoważnie.

Dlatego, okres Bożego Narodzenia postanowił uświęcić wypowiedzią w temacie religii i trzeba od razu przyznać, że jest to bodaj jedyny temat, w którym JKM jest kompletnym ignorantem. Co powiedział?

„Zawsze mówiłem, że w głowach ludzi postępowych siedzi Belzebub.Tak przy okazji: nie oglądam telewizji, a wczoraj po raz pierwszy obejrzałem w Sieci przez dłuższą chwilę JŚw. Franciszka I Moim zdaniem to wcielenie Lucyfera; ten wzrok! Czasem ciarki przechodzą. Zawsze bałem się oo.Jezuitów... Warto spytać dzięki jakim piekielnym sztuczkom usunął On z Tronu JŚw. Benedykta XVI?!?”.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Niedługo potem wypowiedział się Episkopat, ganiąc europosła, że obraża uczucia religijne katolików i że jest to czysty hejt.

JKM brnął jednak dalej: „Eee, tam - macie się czym przejmować! JŚw. Franciszek I jest czymś ZNACZNIE gorszym, niż Księciem Piekieł: jest socjalistą. Jak to był napisał śp. Jan Wolfgang von Goethe: "Szatan jest cząstką tej siły, która Zła pragnąc, Dobro zawsze czyni". Socjalista odwrotnie: chce dobrze - a czyni zawsze Zło…” - napisał.

Korwin przesiąkł wyraźnie Brukselą i zaczerpnął nienawiści do papieża z samego źródła. Nie tylko nie rozumie on pontyfikatu Franciszka, ale nie rozumie Kościoła, czy chrześcijaństwa w ogóle. Świadczą o tym jego wielokrotnie głupie wypowiedzi na tematy religijne. 

„Bo np. Bóg każe karać homosiów kamieniowaniem, Jezus nakazuje, by cały Zakon był przestrzegany co do litery, chrześcijanie obiecują stosować się do słów Chrystusa… a wcale homosiów nie kamieniują. Czy tak niekonsekwentnym stworom można pozwolić wtrącać się do polityki?” - pisał w „Najwyższym Czasie!”.

Korwin-Mikke wychował pokolenia polityków i publicystów. Na koniec objawił się jako fałszywy prorok, który wszystkich zwodził. Jednak należy docenić jego życiową misję. Właśnie dzięki niemu ideologia skrajnego libertarianizmu nigdy nie zdobyła dużej popularności w naszym kraju. I niech tak pozostanie.

Tomasz Teluk