Fronda.pl: Skąd taka niechęć sędziów do zapowiadanej przez PiS reformy sądownictwa?

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny Gazety Polskiej Codziennie: Większość instytucji opiera się reformom. Nigdy nie jest tak, że nawet najlepsze reformy są od razu z chęcią przyjmowane w miejscach, gdzie pewne środowiska od wielu lat funkcjonują w pewien sposób. W przypadku sędziów mamy tu jednak do czynienia z dodatkową kwestią, sformułowaną jakiś czas temu podczas zjazdu KRS: czują się „nadzwyczajną kastą”. Oczywiście, nie wszyscy, jednak duża część przedstawicieli tego środowiska uważa się za kogoś ważniejszego, niż zwykli obywatele i nie chcą, by sprowadzić ich do poziomu, gdy prawo będzie dotyczyć ich tak samo, jak każdego zwykłego Polaka. Można zrozumieć, że część sędziów już teraz czuje się zaniepokojonych utratą przywilejów. Problem polega na tym, że dziś bez reformy sądownictwa cała rewolucja PiS-owska straci twarz. Ta reforma musi się dokonać, pytanie tylko, w jaki sposób i w jakim stopniu. Prawo i Sprawiedliwość nie ma jednak wyjścia i musi ją przeprowadzić.

Politycy PiS podkreślają, że środowisko sędziowskie po 1989 nie zostało zlustrowane, nie dokonano też żadnych zmian

W tym środowisku najwięcej zmienia biologia, ale ono samo jakichś głębokich zmian nie przeżywa. Musimy stworzyć mechanizmy, w których nastąpi radykalna zmiana sądów i sądownictwa.

W ostatnich dniach pojawia się coraz więcej doniesień czy to o „kontrowersyjnych” decyzjach czy wypowiedziach części sędziów. W zeszłym tygodniu media obiegła informacja, że jeden z przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości kradł pendrivy w MediaMarkt. Skąd takie postępowanie?

Takie przypadki trafiają się często. Dużej grupie sędziów towarzyszy poczucie, że wszystko im wolno, nikt nie „dobierze” się do nich i nic im nie zrobi. Widziałem zupełnie sądowe sytuacje na salach sądowych i zastanawiam się, jak można tak dalece nie przestrzegać prawa. Nie dotyczy to oczywiście większości sędziów, a jedynie pewnej grupy. Jednak ta właśnie grupa rzeczywiście ma poczucie ekskluzywności, bycia ponad czy też kompletnej bezkarności.

Wydaje się, że na reformę sądownictwa czekają również obywatele. Ministerstwo Sprawiedliwości zwraca uwagę na przewlekłość postępowań czy liczne przypadki Polaków pokrzywdzonych wyrokiem sądu

Panuje powszechne oczekiwanie na reformę sądownictwa. Problem z nie zawsze właściwym zachowaniem wymiaru sprawiedliwości towarzyszy oczywiście wszystkim ludziom na świecie. Jednak w Polsce reforma sądownictwa ma pełne podstawy. Sądy nie weryfikują sędziów lub weryfikują niezwykle słabo i tak naprawdę nie ma mechanizmu, który spowoduje „wycięcie” czarnych owiec. Sądy dyscyplinarne niemalże nie działają...

Czy możemy w ogóle mówić o „wolnej Polsce” bez niezależnych, niezawisłych i uczciwych sądów, bez oczyszczenia środowiska sędziowskiego?

W każdym demokratycznym państwie potrzeba sądów uczciwych i dobrze wykonujących swoją pracę. Pytanie tylko, jak długo zajmie wdrożenie tej reformy. Dziś bowiem część sądów wydaje się realną opozycją, a więc spełnia rolę polityczną. Wypowiedzi wielu sędziów pokazuje, że używają oni sądownictwa, aby przeciwstawiać się demokratycznemu wyborowi. Było tak z Trybunałem, było tak z Sądem Najwyższym, ale tego rodzaju wypowiedzi pojawiają się również na niższych pułapach. Sądy nie są przecież od tego, czy Polacy dobrze wybrali swoich przedstawicieli, czy nie, ale żeby przestrzegać prawa ustanowionego przez demokratycznie wybrany parlament.

PiS podkreśla, że reforma zbliży sędziów do zwykłych obywateli, że skończy z „nadzwyczajną kastą” czy „korporacjami”

Sądy są po to, żeby sądzić wszystkich. Z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości nie ma „prezydenta” i „zwykłego obywatela”, a jest po prostu obywatel. Każdy jest równy wobec prawa. Natomiast w Polsce zarówno prawo uprzywilejowało władzę, co widać w niektórych zapisach czy to kodeksu cywilnego, czy karnego; jak i same orzeczenia sądów często były nakierowane na bronienie interesów pewnej „elity” czy „kasty”. To musi się radykalnie zmienić.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.