Fronda.pl: Jakby miał Pan dokonać bilansu dotychczasowego sporu o Trybunał Konstytucyjny, jaki by on był?

Tomasz Sakiewicz: Spór ewidentnie został wywołany przez prezesa Andrzeja Rzeplińskiego i PO, którzy się umówili, że nie pozwolą na jakiś wpływ nowej ekipy na kształt Trybunału. Zaczęli następnie poza konstytucyjnie wybierać nowych członków, co przyznał sam Trybunał. PiS postanowił się temu przeciwstawić i wybrał własnych członków, nie uznając legalności, zgodnie zresztą z wyrokiem Trybunału, tych wcześniej wybranych. Mieliśmy więc klincz. Trybunał postanowił nie uznawać uchwał sejmu, do czego nie ma prawa, ponieważ może tylko rozpatrywać ustawy. Bardzo daleko Trybunał odszedł od swojej roli, a później okazało się, że prezes Rzepliński zaczyna pełnić rolę polityczną. Praktycznie ogłosił się jednym z liderów opozycji, co już w ogóle odebrało powagę Trybunałowi. Widać było, że ta akcja była miejscem zasadniczego oporu opozycji i sił nieprzychylnych Polsce w UE, do tego, żeby albo obalić ten rząd, albo wymusić na nim pewne ustępstwa. Trybunał był ewidentnie kartą przetargową, miejscem organizowania tego oporu, co przekreśliło jego rolę, jako bezstronnego sędziego.

Spór o Trybunał jest zakończony?

Ten spór się nie skończył, bo prezes Rzepliński z prawa wywnioskował, że koniec jego kadencji nie przekreśla jego władzy. Według niego samego dalej ma prawo decydować kto jest jego zastępcą, a przez to jak wybrać następcę. Można powiedzieć, że wchodzimy w okres dziedziczenia roli prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Zobaczymy jak daleko są w stanie się posunąć, ale w tej chwili autorytet tej instytucji jest bardzo niski.

Kto zyskał, a kto stracił na konflikcie o Trybunał?

Najbardziej straciła Polska. Rzeczywiście wyszedł taki sygnał, że w Polsce dzieje się coś naprawdę złego. Podczas gdy nie dzieje się nic specjalnego, bo przepychanki o Sąd Najwyższy, o Trybunał, są typowe dla wielu krajów europejskich i dla Stanów Zjednoczonych. Przez sposób nagłośnienia tej sprawy, Polska została przedstawiona jako kraj, w którym istnieją jakieś ograniczenia demokracji. Tymczasem o właśnie demokracja zdecydowała o takim wyborze partii rządzącej.

PiS natomiast raczej zyskał na całej sytuacji. Wprawdzie wszedł w notoryczny konflikt, w którym jest atakowany, ale na bardzo wygodnym polu, bo ten konflikt nie dotyczy przeciętnego obywatela, przeciętnego wyborcy PiS-u. Z drugiej strony postacie jakie pojawiają się w obronie Trybunału, wręcz pomagają PiS-owi. Mowa tu o ludziach typu Stefan Michnik, płk. Mazguła, czy zwolennicy KOD-u, który się zmobilizował wokół obrony Trybunału. To dziś postacie, które mobilizują elektorat Prawa i Sprawiedliwości i pomagają utrzymać lojalność w szeregach, mimo jakichś popełnionych przez tę partię błędów.

Dziękujemy za rozmowę.