Publicysta odniósł się również do wczorajszego "pseudobluźnierczego bełkotu" Madonny, przypominając film Woody'ego Allena „Celebrity". "Jeden z bohaterów trafia na wystawę artysty, który opowiada z zapałem, jak postawił w centrum wioski w Kansas wielkiego penisa. I jak farmerzy musieli mijać go w drodze do kościoła. Lata temu poczyniłem uwagę: liberalny Żyd Allen śmieje się z rzeźbiarza. Polskie elity wolą rechot z farmerów. Od wtedy nic się nie zmieniło: mobilizacja w obronie „kontrowersyjnej Madonny była pełna i całkiem zabawna. Nawet 83-letni profesor Jerzy Szacki obwieścił, że na jej koncerty nie chodzi (dlaczego?), ale uważa ją za świetną piosenkarkę. Jakże się trzeba poświęcać..." - pisze Zaremba.

Według publicysty Szymon Hołownia wystąpił jako "katalizator", dzięki któremu społeczeństwo dowiedziało się, że nie ma miejsca na postawy pośrednie, a przeciętny Kowalski staje przed alternatywą: "taliban albo postęp". "Dowiedzieliśmy się od Tomasza Lisa, który dopiero mówił o tych sprawach w zupełnie innym tonie. Jego obecny zapał pachnie komercją, ale ten język, te nieprzytomne inwektywy... Osypuje się pozłotka zachodniego profesjonalizmu. Wygląda dziennikarski uczeń Aleksandry Jakubowskiej? Raczej chamidło z problemami z empatią" - punktuje dziennikarz. Jego zdaniem Hołownia w programach TVN pozwalał się traktować jak "małpka", sympatyczny, "choć katol".

Zaremba twierdzi, że nie zgadza się z Tomaszem Lisem i - jak to określa - prawicowymi radykałami, którzy przekonują, że między Radiem Maryja i środowiskiem Janusza Palikota nie ma wolnej przestrzeni. Wg publicysty "Rzeczpospolitej" jest jej sporo, tyle że - jego zdaniem - tzw. katolicyzm otwarty zbyt często zaczął się stawać "przepraszaniem za wiarę".

"Za to nauka, że miejsca dla wszystkich wierzących jest w Polsce coraz mniej, jawi się jako oczywista. Wystarczy włączyć telewizor - oto profesor Hartman zderzony z zakonnikiem w kwestii celibatu nawet nie markuje dyskusji. Z katolickiej strony padają patetyczne wręcz argumenty, a co w odpowiedzi? Obowiązkowe dla tej (anty)kulturowej formacji tytułowanie duchownego „panem" i żulerskie uwagi, jakie to fajne: ksiądz i jego dziewczyna" - pisze Zaremba.

AM