Głupota ludzka nie zna granic. W piątkowy wieczór – tuż po wypadku premier Beaty Szydło – media społecznościowe zalała fala hejtu. Politycy, znani dziennikarze i celebryci oraz masy, wydawałoby się normalnych internautów, zaczęli sobie robić żarty z tego zdarzenia. Niektórzy wręcz żałowali, że wypadek nie skończył się śmiercią szefowej rządu. Zero empatii, współczucia, rzadkie życzenia powrotu do zdrowia. Przez kilka dni obserwowałem to z zażenowaniem.

Sufit głupoty przebili jednak internauci, którzy na Facebooku stworzyli wydarzenie „Pogrzeb Beaty Szydło”, w którym poinformowali, że premier zmarła w szpitalu. I choć administratorzy FB zareagowali szybko i zniknęło ono już z sieci, to jednak ponad 500 osób uznało, że weźmie w nim udział, a prawie 2 tys. wyraziło nim swoje zainteresowanie. Jeśli miał być to jedynie żart, to nie był on nawet z poziomu bruku. Coś takiego mógł wymyśleć jedynie skończony kretyn i idiota. Ciekawe jak poczułby się jego twórca gdyby ktoś utworzył wydarzenie zapraszające na pogrzeb jego matki, ojca lub jego samego? Delikatnie rzecz ujmując, poczułby się zapewne głęboko dotknięty i zraniony. Chyba, że nie ma w sobie żadnych uczuć.

Internet pozwala na anonimowość. Można w nim powiedzieć i napisać wszystko. Co tylko przyjdzie na myśl. Ale głupotę i kretynizm trzeba piętnować. Nie wolno nam zgadzać się na pogardę i obrażanie innych osób. To co dziś dotyka drugiego, jutro może dotknąć nas. I choć generalnie jestem za szeroko pojętą wolnością słowa, to jednak w takich wypadkach nie mam wątpliwości, że sprawę powinna wziąć w swoje ręce prokuratura. Pewnie podniosłyby się głosy oburzenia, ale autorzy tego typu wpisów powinni być przykładnie ukarani. Nie więzieniem, nie grzywną, ale chociażby pracami społecznymi, np. w hospicjum – gdzie z bliska mogliby zobaczyć cierpienie i śmierć. Może czegokolwiek by się nauczyli. Samo usunięcie wydarzenia z FB to za mało…

Tomasz Krzyżak

Autor jest dziennikarzem i publicystą Rzeczpospolitej