Przywódca sekty we Francji Alain Rosenberg dostał dwa lata więzienia w zawieszeniu i  30 tys. euro grzywny. „Gdy wczoraj przed południem paryski sąd apelacyjny odczytywał wyrok, na sali rozpraw nie było żadnego wyznawcy Kościoła scjentologicznego - działającej od pół wieku na całym świecie amerykańskiej sekty, która m.in. twierdzi, że w każdym człowieku drzemie duch z innej planety.W listopadzie oskarżeni i ich adwokaci postanowili zbojkotować proces, bo ich zdaniem sąd zachowywał się jak trybunał inkwizycji. „Wątpimy w niezależność francuskich sądów. Będziemy domagać się kasacji tego niesprawiedliwego wyroku. O interwencję poprosimy też wysokiego przedstawiciela ONZ ds. ochrony praw człowieka” - zapowiadali rzecznicy scjentologów” - informuje Gazeta Wyborcza.


Przywódcy są oburzeni karą, która wynosi 600 tys. euro, którą muszą zapłacić dwa scjentologiczne centra: Celebrity Centre (instytucji, która zajmowała się rekrutacją znanych osób do sekty) i scjentologicznemu wydawnictwu. Najistotniejsze jest to, że sąd uznał sekstę za zorganizowaną grupę przestępczą, która zajmowała się oszustwami. „To historyczny wyrok” - komentowała Catherine Picars, szefowa francuskiego centrum ds. walki z sektami UNADFI. Inni mówią wprost, że to koniec scjentologów. Od dawna byli członkowie „kościoła” informowali, że jest to groźna sekta, która potrafi zastraszać ludzi i szantażować. Do wyroku doszło dzięki  Aude-Claire Malton, która 14 lat temu wstąpiła do sekty, która obiecała wyleczenie jej z depresji. Na sesje terapeutyczne, książki, instrumenty mierzące poziom stresu oraz specjalne witaminy szybko wydała oszczędności życia - kilkadziesiąt tysięcy euro. Sekta dała jej spokój dopiero wtedy, gdy nie miała już pieniędzy. Kobieta postanowiła walczyć w sądach. W 2009 r. paryska prokuratura, która dotarła do jeszcze kilku osób w podobnej sytuacji, oskarżyła przywództwo sekty i jej główne struktury. „Przy okazji procesów Francuzi dowiedzieli się np., że scjentolodzy bez konsultacji z lekarzami zalecali szkodliwe terapie witaminami, które kończyły się poważnymi powikłaniami. Albo, że łowili ofiary za pomocą wysublimowanych testów psychologicznych. Pani Malton w ten sposób odsłoniła przed sektą wszystkie swoje słabe strony - np. to, że nie wierzy w siebie i jest podatna na manipulacje. Scjentolodzy z tej wiedzy zrobili bezwzględny użytek. Właśnie to sąd uznał za oszustwo” - informuje GW. Pierwsze reakcje już słychać. W Niemczech, gdzie sekta jako organizacja ekstremistyczna jest inwigilowana przez służby specjalne, a jej wyznawcy nie mogą pracować jako nauczyciele czy policjanci, szefowie MSW kilku landów zażądali jej delegalizacji. Scjentolodzy działają także w Polsce.


Kilka lat temu w Polsce „Humanitarny Wolontariat Scjentologii” w taki sposób reklamował się na swojej stronie internetowej: „Scjentologiczna wiara w Idealną Rzeczywistość rozciąga się ponad świat materialny i zawiera w sobie pojęcie thetana, świat duchowy (siódma dynamika) i Istotę Najwyższą (ósma dynamika). Scjentologia, na równi z innymi wielkimi religiami, ma na celu pokój na Ziemi i zbawienie człowieka. Nową rzeczą, którą Scjentologia oferuje, jest bardzo dokładna droga do osiągnięcia duchowego ulepszenia w teraźniejszych realiach i metody dokonania tego z całkowitą pewnością”. Założycielem „kościoła”, który stał się mekką celebrytów  jest pisarz tandetnych książek s-fi Ron Hubbard, który po latach porażek finansowych napisał bestsellerową powieść „Dianetic: The Modern Science of Mental Healh”, która stała się „biblią” scjentologów i „najważniejszym przełomem w historii człowieka”. Opierając swoje główne tezy na kuriozalnej mieszance newage’owych bredni i elementów religii wschodnich, Hubbard stwierdził, że kluczem do zbawienia jest pozbycie się "engramów", czyli "aberracji umysłowych", będących wynikiem urazów z wczesnego dzieciństwa. Antidotum na wszelkie bolączki ma być więc „dianetyka”, która ma niesamowite właściwości. „Leczy bowiem wrzody dwunastnicy, reumatyzm, astmę, alergię, nadciśnienie, choroby serca, migreny, alkoholizm, słaby wzrok i słuch, nerwice, fobie, kompleksy” - pisał Hubbard i nauczał, że w czaszce każdego człowieka zamieszkuje istota - thetan, która przybyła na ziemię z kosmosu, aby dać nam pokój, zdrowie i szczęście. Żeby ją usunąć należy poddać się wymyślonej przez Hubbarda technice terapeutycznej (tzw. "przegląd kontrolny"). Doktryna „kościoła” głosi: "75 lat temu zły galaktyczny władca imieniem Xenu panował nad 76 przeludnionymi planetami. Pojmał 13,5 biliona istot i zesłał je na Ziemię, wrzucił do wulkanów i unicestwił za pomocą bomb. Ich radioaktywne dusze - thetany - się rozproszyły, aż zostały wyłapane przez elektroniczne pułapki rozmieszczone w atmosferze, po czym wszczepiono im fałszywe idee, w tym pojęcie Boga, Chrystusa i innych religii." Scjentologia głosi, że wiele z tych bytów podłączyło się do istot ludzkich, z którymi pozostają do dziś. Owe implanty są również przyczyną chorób nękających ludzkość. Jedynym ratunkiem jest auditing będąca techniką łączącą psychoterapię ze spowiedzią, która prowadzić ma do wyższego poziomu wtajemniczenia, kiedy to wyznawca dowiaduje się, że np. Jezus jest iluzją wszczepioną do kolektywnej pamięci ludzkości przez Xenu 75 milionów lat temu jako "operacja entheta (zła)". Scjentolodzy nie wierzą więc w medycynę. Wielu przeciwników sekty uważa, że niedawna śmierć chorego syna aktora Johna Travolty miała związek z brakiem należytego leczenia chłopca. Travolta jest również gorliwym scjentologiem. Tom Cruise, który jest uważany za mesjasza „kościoła” nie pozwolił swojej żonie Katie Holmes rodzić dziecka w szpitalu ponieważ przy porodzie nie wolno krzyczeć, ponieważ krzyk powoduje stres dziecka. Scjentolodzy uwielbiają celebrytów bowiem są mało rozgarnięci, a na dodatek są niezwykle majętni.


Miejmy nadzieję, że wyrok francuskiego sądu spowoduje lawinę pozwów i koniec sekty w Europie. Ciekawe jaka będzie reakcja Toma Cruisa, Johna Travolty czy innych celebrytów, którzy utrzymują tę groźną organizację?


Ł.A/Gazeta Wyborcza/fronda.pl