Mężczyzna, który w ubiegły wtorek zaatakował 4-letniego chłopca, ściągnął go z rowerka, a następnie wrzucił do kontenera na śmieci i ugryzł w policzek to 24-letni obywatel Słowenii. W swoim kraju od stycznia uważany był za zaginionego. W chwili zatrzymania nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Nie był pijany i nie był pod wpływem narkotyków, ale we krwi miał śladowe ilości tzw. pigułki gwałtu i płynu borygo.

Na początku policja myślała, że złapany mężczyzna to Anglik (CZYTAJ WIĘCEJ)

W chwili zatrzymania mężczyzna nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Badania wykazały, że mężczyzna nie był pod wpływem alkoholu ani narkotyków. We krwi 24-latka znaleziono jednak śladowe ilości płynu borygo i tzw. tabletek gwałtu. Zanim napadł na chłopca, półnagi awanturował się w jednej z restauracji w pobliżu krakowskiego rynku. Zatrzymany przez funkcjonariuszy został przewieziony do szpitala na obserwację, skąd uciekł. 24-letni Słoweniec przebywa teraz na obserwacji psychiatrycznej w jednym ze szpitali w Krakowie. Jej wyniki zadecydują czy mężczyzna usłyszy zarzut uszkodzenia ciała, a nawet porwania, czy też zostanie odesłany do swojego kraju, gdzie jest poszukiwany od stycznia. 

mko/TVN24 Kraków