Ewa Kopacz po przegranych przez Platformę wyborach parlamentarnych i wczorajszej przegranej ze Sławomirem Neumannem w wyścigu po fukcję szefa klubu parlamentarnego PO postanowiła zrezygnować z ubiegania się o stanowisko lidera partii.
 
Ewa Kopacz na zamkniętym posiedzeniu Rady Krajowej PO zapowiedziała, że nie będzie ubiegać się o funkcję przewodniczącej Platformy. Taką informację na Twitterze podał poseł PO Marcin Święcicki.

Jak podał z kolei portal 300polityka.pl, Ewa Kopacz mówiła, że jej rezygnacja z kandydowania nie wynika z myślenia o własnej przyszłości, ale jest najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia całej PO.

"Co prawda klub nie jest emanacją całej partii, ale odebrałam ten sygnał" – mówiła ustępująca premier. Kopacz stwierdziła też, że oczekuje, iż zapowiedziane kolegialne kierownictwo klubu będzie faktem i nie będzie rewanżu na innych środowiskach. 

Zapytana o to, kogo poprze w walce kierownictwo partii, Kopacz wskazała na Tomasza Siemoniaka. 

Każdy, kto jest odpowiedzialny, kto jest sprawdzony, kto potrafi łączyć a nie dzielić, słuchać, a nie tylko gadać, i kto ma metody współpracy oparte na szacunku dla drugiego człowieka, jest dobrym kandydatem. Te wszystkie cechy, o których mówiłam, niewątpliwie posiada Siemoniak - mówiła.

Przed odejściem w cień zdecydowała się na jeszcze jeden atak na Prawo i Sprawiedliwość:

"To nie był tylko mój rząd, ale całej PO. Wszystkie środowiska były w nim reprezentowane. Ostatnie godziny – Trybunał Konstytucyjny, komisja ds. służb pokazały, że moja diagnoza wygłoszona w Sejmie była słuszna" – stwierdziła ustępująca premier.

Jednym z faworytów do objęcia przewodnictwa w Platformie Obywatelskiej jest Grzegorz Schetyna. 

ds/telewizjarepublika.pl