– Stwierdzamy, że islamiści celowo nawiązują kontakt z uchodźcami – powiedział szef Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) Hans-Georg Maassen gazetom należącym do koncernu medialnego Funke. Na pytanie, czy wśród uchodźców mogą być także terroryści, szef BfV odpowiedział, iż „możliwe, że razem z uchodźcami przybywają także terroryści, ale uważamy to za mało prawdopodobne”. Wywiad, który ukazał się w sobotnich wydaniach (14.11.2015) gazet, został przeprowadzony przed zamachami w Paryżu informuje portal dw.de.

Okazuje się, że to właśnie meczety, kontrolowane przez fanatycznych islamistów są miejscem, gdzie terroryści mogą pozyskać dla siebie zdesperowanych imigrantów-muzułmanów. Jedni chcą pomóc i przynoszą tradycyjne ubrania albo Koran, inni zagadują uchodźców, by „włączyć ich w islamską sieć”, zaznaczył szef BfV. W gminach muzułmańskich w Niemczech zdominowanych przez arabskojęzycznych wiernych są także radykalne środowiska islamistów.

Maassen poinformował jednocześnie, że służby bezpieczeństwa niemal co tydzień otrzymują wskazówki, iż wśród uchodźców „mogą być też osoby, które dysponują doświadczeniem w obchodzeniu się z bronią bądź przybyły do Niemiec z misją walki”. Poddał jednak pod rozwagę, że trasy, którymi imigranci docierają do Europy, są nadzwyczaj niebezpieczne. „Byłoby nietypowe i ryzykowne”, gdyby osoby z taką misją oddawały się w ręce przemytników przerzucających ich z Turcji na którąś z greckich wysp, powiedział szef niemieckiego kontrwywiadu.

Jak widzimy, sprawa imigrantów i terrorystów nie jest wcale taka, jaką chcą nam pokazać lewicowi krzewiciele multi-kulti. To jest poważny problem, który nierozwiązany skończy się tym, co wydarzyło się w Paryżu.

mm/dw.de