Skandaliczność tej modlitwy jest dość oczywista. Po pierwsze przyjmuje ona, że mamy rzeczywiście jakieś winy wobec Boga i braci, a nie że jesteśmy niewinni jak polne lilie.Wina nie jest zatem cechą wyłącznie innych, lemingów, Rosjan, Niemców, ale także nas, prawicowych, konserwatywnych katolików i Polaków. My także potrzebujemy przebaczenie. A co gorsza modlitwa ta przypomina, że tak nam zostanie odpuszczone, jak i my odpuścimy.

 

Niezwykle mocno uświadamia przypowieść Jezusa o nielitościwym dłużniku. „Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: "Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam". Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: "Oddaj, coś winien!" Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: "Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie". On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: "Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?" I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu»” (Mt 18, 23-35).

 

Trudno nie odwołać się w tej polemice do słów Chrystusa. „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz” (Mt 5, 23-26) - mówił Zbawiciel w Kazaniu na Górze. I wzywał nas do miłowania nieprzyjaciół: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (…) Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 44-46).

 

To właśnie te słowa, to nauczanie powinno być dla nas wskazówką, a nie krótkowzroczny, polityczno-partyjny interes. Kościół w Polsce uznając, że apel powinien być odczytany w świątyniach jasno wskazał, że teraz stoi przed nami trudne zadanie budowania jedności i przebaczenia z Rosjanami. Nie jest to proces prosty, bo i nasza wspólna historia do prostych nie należy, ale konieczny. Konieczny, po pierwsze dlatego, że od niego zależy, czy będziemy potrafili razem walczyć z cywilizacją śmierci, czy jako chrześcijanie Wschodu i Zachodu sprzymierzymy się w walce z nihilizmem, a po drugie dlatego, że jest on miarą naszego chrześcijaństwa. Nienawiść, niechęć, wrogość nawet wobec nieprzyjaciół nie jest drogą chrześcijanina.

 

Tomasz P. Terlikowski