Gdy 1 kwietnia 1656 roku król Jan Kazimierz obrał Maryję za królową Polski był to wyraz głębokiego przekonania, że to właśnie Ona wyzwoliła Polskę ze szwedzkiego Potopu i pozwoliła na cudowne zwycięstwo pod Jasną Górą. Ona zatem była tą, która pozwoliła Polakom zwyciężyć nie własną siłą, ale zawierzeniem i zaufaniem. W naszej późniejszej historii wielokrotnie później zwyciężaliśmy dzięki Niej. Cud nad Wisłą, zwycięstwo nad komunizmem, którego udało nam się dokonać za sprawą Solidarności (a przede wszystkim Prymasa Tysiąclecia i św. Jana Pawła II) też dokonywały się pod znakiem Maryi i w pełnym Jej zawierzeniu. I nikt, kto zna choć trochę historię Polski nie może mieć, co do tego wątpliwości.

Teraz więc, w obliczu wielkiej inwazji nowego potopu, tym razem genderowo-lewackiego, w obliczu ataku na najbardziej podstawowe wartości cywilizacji zachodniej, których Polska wciąż jeszcze jest nosicielem, też trzeba się odwołać do Matki Chrystusa, do Królowej Polski i w Niej szukać nadziei, opoki, wsparcia. Komunizm udało się zwyciężyć tylko dzięki Jej mocy, z genderyzmem, lewicową antychrześcijańską rewolucją nie jest inaczej. Jeśli chcemy żyć w wolnym kraju, jeśli chcemy aby nasze dzieci mogły wzrastać w chrześcijańskim środowisku, aby rodzina a nie wolny związek czy homo-relacje była normą w naszym kraju musimy odwołać się do Niej. Sami w obliczu tej inwazji nie damy rady. Ona musi stać się naszą mocą i naszą nadzieją. W Niej i z Nią możemy zwyciężyć. Sami nie damy rady.

Tomasz P. Terlikowski