Janusz Palikot zapowiedział, że już dzisiaj skieruje do marszałka pismo w sprawie zdjęcia krzyża, potem pójdzie do Trybunału Konstytucyjnego, a na koniec do Trybunału w Strasburgu. A wszystko po to, by zapewnić państwu rzeczywiście świecki charakter. Mam jednak wrażenie, że pan poseł stosuje półśrodki. Jeśli Polska ma być rzeczywiście świecka, to trzeba ją oczyścić z wszystkich symboli religijnych czy choćby z religią się kojarzących. Weźmy choćby takiego orła. Jak przypomniał na swoim facebookowym profilu ks. prof. Mariusz Rosik, orzeł też ma wymiar religijny. „... gdy patrzę na orła – od razu przychodzą mi na myśl słowa Izajasza: 'Ci, którzy zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły' (Iz 40,31). Poza tym orzeł jest przecież symbolem Jana ewangelisty” - napisał wrocławski biblista. I rzeczywiście, konsekwentny zwolennik laicyzacji powinien domagać się zdjęcia także tego symbolu.


Nie wiem, na ile dopuszczalna jest także nazwa „Prawo i Sprawiedliwość”, która także występuje w Biblii (i to jeszcze w sformułowaniu, że „Pan miłuje prawo i sprawiedliwość”). Warto też zastanowić się na zmianą kalendarza. Jest przecież niedopuszczalne, że naszą erę liczymy od urodzin Jezusa Chrystusa, który – o zgrozo – jest założycielem Kościoła. Skandalem jest także układ Sejmu z mównicą (czy nie za bardzo przypomina to katedrę?), a także posługiwanie się w rozmowie tak teologicznie uwarunkowanymi słowami, jak „osoba”. Lewicowcy mogą o tym nie wiedzieć, ale termin ten nabrał współczesnego znaczenia podczas sporów o Trójcę Świętą i bez nich by go nie było. Sam koncept rozdziału państwa i Kościoła też wyrasta z Ewangelii, a jego pierwsze zachodnie wprowadzenie w życie w Stanach Zjednoczonych – to skutek sporów między protestantami różnych maści. A przecież protestanci to też chrześcijanie.


Palikot nie powinien pozostawić również układu klasy szkolnej, jako żywo wyrastającej z chrześcijańskich inspiracji, układu tygodnia (o czym pisał już Paweł Lisicki), a także pustej sejmowej ściany, bo i ona w pewnych systemach religijnych jest symbolem absolutu, który jest nicością. Zakazane powinny być też dziury w dachu i okna, bowiem jedna ze staroobrzędowych sekt i je uznawała za symbolizujące Boskość. Słowem należy zakazać wszystkiego, łącznie z Palikotem, który sam siebie określał jako „mesjasza”. A słowo to jako żywo też jest religijne i naruszać może uczucia osób niewierzących. Ostatnim krokiem na drodze walki z symbolami religijnymi będzie zatem zakazanie Janusza Palikota. No chyba że odwrócimy kolejność. I od niego rozpoczniemy.

 

Tomasz P. Terlikowski