Radość ta ma zaś bardzo proste uzasadnienie. Histeria „GW” pokazuje bowiem, ni mniej ni więcej, tylko to, że powoli zaczyna ona sobie uświadamiać, że postsowieckie kłamstwa, którym od wielu miesięcy służyli wytrwale redaktorzy tego periodyku zaczynają się rozsypywać. Sypie się mit pancernej brzozy, nacisków prezydenta, pijanego generała i pilotów, którzy marzyli o rozbiciu się. W takiej sytuacji nie pozostaje już nic innego, jak sięgnięcie po sprawdzone sowieckie metody, które stosowano wobec tych, którzy mają odwagę szukać prawdy. Trzeba określić ich mianem wariatów, sekciarzy, szaleńców. Ta robiono już z Sołżenicynem, gdy ten zaczął mówić o tym, jak wygląda Związek Sowiecki, i tak teraz robi się z ludźmi, którzy szukają prawdy o wydarzeniach w Smoleńsku.

 

Sięgnięcie po tę metodę pokazuje jednak, że tamta druga strona, strona zwolenników prawdy o pancernych rosyjskich brzozach ma już pełne spodnie ze strachu. Oni już wiedzą, że kłamstwa nie da się dłużej utrzymać. I dlatego gromią, krzyczą, zasnuwają własne kłamstwa mgłą obelg. Ale, panie i panowie, one Wam nie pomogą. One niczego nie zmienią. Czas waszych kłamstw odchodzi już do historii...

 

Tomasz P. Terlikowski