Otóż, w ramach walki o zachowanie Ziemi i przyrody (w tym przypadku przede wszystkim lasów) Stolica Apostolska mogłaby powrócić do tradycyjnego układu Kościoła. Jest papież (z Kurią Rzymską) i biskupi ordynariusze (ze swoimi kuriami), a nie ma wszystkich tych Konferencji Episkopatów (nie wspominając już o Konferencjach ponadkrajowych) i ich komisji, komitetów, rad itd., których namnożyło się po Soborze Watykańskim II. A w związku z tym, że ich nie ma, to nie zadrukowuje się ton papieru kolejnymi oświadczeniami, stanowiskami, opiniami i planami duszpasterskimi (mamy takie w Polsce także, ale poza ich autorami wątpliwe jest, by ktoś je przeczytał).

 To byłby realny wkład w walkę o ekologię, a i Kościół by na tym nie stracił, bo konia z rzędem temu, kto zyskał wiarę dzięki pracy (i zadrukowanemu przez nich papierowi) członków komisji, komitetów i rad rozmaitych krajowych i międzynarodowych konferencji. Energię osób, które obecnie realizują się na rozmaitych poziomach kościelnej biurokracji można by wykorzystać do ewangelizacji i duszpasterstwa. Taka decyzja byłaby więc przejściem od słów do czynów, a i Kościół – ten niebiurokratyczny – niewątpliwie, ba na niej zyskał.

Tomasz P. Terlikowski