I tak było także podczas spotkania z rodzinami w Filadelfii. W improwizowanym wystąpieniu papież, choć mówił także o „boskiej tożsamości rodziny” i o jej „dowodzie osobistym”, to skupił się przede wszystkim na prostych radach do małżonków. Nie było w nich wielkiej teologii, ale wielka praktyka duszpasterska i świadomość tego, że świętość, piękno, dobro dokonuje się w normalnym życiu. I że głęboka teologia życia małżeńskiego, rodzinnego, wciąż realizuje się w kłopotach, egoizmie, niedorastaniu do zadań i celów małżeństwa. - Czasem latają talerze, a dzieci przyprawiają o ból głowy - mówił Franciszek.

Głęboka mądrość papieża polega jednak na przypomnienie, że owe latające talerze wcale nie przekreślają małżeństwa, że to, że mamy dość nie oznacza, że możemy zrezygnować z naszego małżeństwa. Miłość potrafi przezwyciężać każdą trudność, a zaczyna się ona od prostych kwestii, choćby od tego, że nie kładziemy się spać, dopóki się nie pogodzimy. Apel,  by nie kłaść się spać bez pogodzenia się, to jedno z ważniejszych przesłań (powtórzone zresztą wcale nie pierwszy raz) przez Franciszka. Ten sam ton słychać było w przemówieniu do rodzin wygłoszonym na Kubie, gdzie papież przypominał, że tego, co najważniejszy uczymy się w domu. „To w domu uczymy się braterstwa, solidarności i aby nie być aroganckimi. To w domu uczymy się przyjmowania i dziękowania za życie będące błogosławieństwem oraz tego, że każdy potrzebuje innych, aby się rozwijać. To w domu doświadczamy przebaczenia i jesteśmy stale zapraszani do przebaczania, do tego, aby dać się przemieniać. To w domu nie ma miejsca na „maski”, jesteśmy tymi, kim jesteśmy i w taki czy inny sposób jesteśmy wezwani do szukania tego, co najlepsze u innych” – mówił papież podczas spotkania z rodzinami na Kubie. I dodawał: „Bez rodziny, bez ciepła ogniska domowego życie staje się puste, zaczyna brakować sieci, które podtrzymują nas w chwilach nieporozumień, karmią nas w codzienności i pobudzają do walki o pomyślność. Rodzina ratuje nas od dwóch obecnych zjawisk: podziałów i umasowienia. W obu przypadkach osoby zamieniają się w jednostki odizolowane, którymi łatwo manipulować i sterować. Społeczeństwa podzielone, rozerwane, rozdzielone lub w najwyższym stopniu umasowione są następstwem zerwania więzi rodzinnych, gdy traci się relacje, które tworzą nas jako osoby, które uczą nas bycia osobami. Zapomina się, jak się mówi "tato", "mamo", "dziadku", "babciu", a to są podstawowe relacje”.

I właśnie w takich kazaniach najlepiej słychać ojcowski ton papieża. To przez nie Ojciec Święty trafia do wiernych, którzy częściej w swoim życiu stykają się z rzucaniem talerzami, niż z analizami teologicznymi. „Małe narracje”, przypominanie o roli drobiazgu, codzienności w naszej drodze do świętości, to wielki dar, jaki Kościołowi ofiarował Bóg we Franciszku. Po okresie wielkich teologów, filozofów i duszpasterzy, mamy teraz czas papieża codzienności, który owe wielkie narracje przekłada na proste słowa konkretnych ludzkich decyzji.

Tomasz P. Terlikowski