Orban (z którym w kwestii polityki zagranicznej głęboko się nie zgadzam) pokazał, że można zakazać handlu w niedzielę, i to w społeczeństwie o niebo bardziej zlaicyzowanym niż polskie. Węgrzy, w odróżnieniu od nas Polaków, w znaczącym stopniu utracili wiarę, a Kościoły tam mają o wiele słabsze wpływy. Ale, i to jest najistotniejsza różnica, tam na czele rządu stoi człowiek, który chrześcijaninem nie jest tylko z nazwy, i który otwarcie mówi, że jeśli się kogoś boi, to jedynie samego Boga.

Szkoda, że w Polsce wciąż brakuje polityków, którzy potrafiliby nie tylko brylować w świątyniach, ale też wyciągać wnioski z własnych deklaracji. Niedziela powinna być chroniona, a ich rolą jest do tego doprowadzić. I to nie tylko dlatego, że jest to dzień święty, ale przede wszystkim dlatego, że odpoczynek jest świętym prawem człowieka, a rodzina potrzebuje czasu do tego, by być razem. To dlatego wiele z całkowicie zlaicyzowanych krajów zachodniej Europy, utrzymuje ten zakaz, choć straciły one religijne zakorzenienie. Tak jest w Niemczech czy Austrii, gdzie w niedzielę trudno jest zrobić zakupy. I nic nie wskazuje na to, by kraje te były rzeczywiście z tego powodu uboższe.

Orban pokazał, że także w kraju postkomunistycznym może podejmować odważne decyzje. Trzeba tylko rzeczywiście wierzyć w Boga, a nie tylko o Nim mówić.

Tomasz P. Terlikowski