Dlatego mam prośbę do tych wszystkich, którzy chwalili mnie za postawę w sprawie Jedwabnego, by choć spróbowali zrozumieć, że ich obecne działania sprawiają, że teraz o wiele trudniej będzie – także im – walczyć z antysemityzmem czy profanowaniem grobów, cmentarzy czy pomników. Jeśli bowiem darcie Biblii i określanie jej mianem „g...” jest – według sądu – tylko ekspresją artystyczną, to dlaczego za podobną ekspresję nie uznać działań wandali z Białegostoku, którzy zdewastowali bukszpanową Gwiazdę Dawida (warto zresztą uświadomić sobie, że Biblia zawiera w sobie też Torę, która jest dla Żydów czymś o niebo ważniejszym, niż wspomniana już gwiazda)? Jeśli wolno wyśpiewywać pochwałę morderców św. Wojciecha, to dlaczego niedopuszczalne jest wypisywanie wulgarnych napisów na grobach? I wreszcie jeśli Holokausto może być autorytetem w TVP, to dlaczego potępiacie szczyli, którzy rysowali swastyki na pomnikach?

 

I żeby nie było wątpliwości, to co teraz piszę to nie są żarty. Panie i panowie, którzy teraz publicznie bronią promującego nazizm (w pewnym momencie swojego życia), a obecnie satanizm (nawet jeśli w wersji dla kretynów, to nie ma to większego znaczenia) „artystę”, którzy zapewniają – jak Magdalena Środa – że sami chętnie podarliby sobie Pismo Święte, i którzy wzywają nas do postrzegania w Nergalu „towaru eksportowego” w istocie niszczą wszelkie symbole. Ich działania sprawiają, że niebawem nie będzie już w Polsce żadnych świętości. I nie się nie oszukują ci, którzy myślą, że takie działania dotkną tylko katolików... czy znienawidzony przez część klar. Niszczenie symboli jednej religii zawsze odbija się na wszystkich. I tak będzie też w Polsce. A winę za to ponosić będą ci publicyści, dziennikarze, autorytety i profesorowie, dla których bluźnierstwo jest OK. Ci, którzy promują Holokausto/Nergala.

 

Mam nadzieję, że znajdą się w tej masie wielbicieli podwórkowego satanisty ludzie uczciwi, którzy będą potrafili dostrzec, że między wandalami w Jedwabnem a Nergalem jest tylko jedna różnica: skali nienawiści i wpływu na opinie publiczną. Mam nadzieję, że znajdzie się wśród nich jeden sprawiedliwy, który przyzna, że drzeć Biblii nie wolno, choćby z szacunku dla uczuć innych. Mam nadzieję, ale jest to nadzieja abrahamowa...

 

Tomasz P. Terlikowski