Od następnej niedzieli miałem mieć w Krakowie – w jednej z parafii – rekolekcje dla młodzieży. O miłości i płodności, o tym, że Bóg jest Bogiem płodnej miłości, której nie należy się bać. Miałem mieć, ale nie będę ich miał. Kardynał nie wydał bowiem zgody na to, bym spotkał się z młodzieżą. Jest to oczywiście jego święte prawo, którego nikt kwestionować nie może. Archidiecezja krakowska podlega jemu osobiście, i jeśli uważa, że spotkanie ze mną może zagrozić ortodoksji lub moralności młodzieży, to miał święte prawo zakazać go. I nikt tego jego prawa nie kwestionuje.



Ale jakoś trudno mi nie uznać, że z ortodoksją i troską o kręgosłupy moralne, ta decyzja nie miała wiele wspólnego. Chodziło o zemstę za wywiad rzekę z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim „Chodzi mi tylko o prawdę”. I nawet jakoś to rozumiem. Książka jest mocną próbą rozmowy o problemach w Kościele, jest przypomnieniem, że kanały komunikacji są w naszej wspólnocie zablokowane, i próbą odblokowania ich. Niestety w Krakowie, przynajmniej na razie, wbrew zapewnieniom wszystkich dialogistów, którym dialog nie schodzi z ust, normalna rozmowa nie jest możliwa. Zamiast tego są zakazy. Zakazy, które niestety tylko potwierdzają uwagi z książki, i pokazują, że zarzuty ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego nie są bezpodstawne.



Tomasz P. Terlikowski