Histeria pomieszana z butą, wychwalanie swojego rządu w sytuacji, gdy przerżnęło się wybory z kretesem i straszenie rzekomym zagrożeniem demokracją, gdy właśnie Polacy demokratycznie opowiedzieli się za zmianą. A wszystko podlane chwytami retorycznymi, które wielokrotnie już stosowano, i które wreszcie wyszły z użycia. Tak najkrócej podsumować można wystąpienie Ewy Kopacz. A sięgając głębiej trzeba powiedzieć zupełnie wprost, że Ewie Kopacz pomyliły się rok 2005 z 2015. Od tamtego czasu, gdy brutalna mowa nienawiści wobec PiS świetnie się sprawdzała minęły lata i społeczeństwa, a przede wszystkim media się zmieniły. Dziś mamy już silną prawą stronę mediów. Jest i Telewizja Republika, i tygodniki „Do Rzeczy”, „W sieci” i „Gazeta Polska”, są portale internetowe i wreszcie Twitter, który coraz częściej dyktuje trendy. Słowem nic już nie jest takie same, i nie da się ponownie pokonać PiS-u hejtem. Nie ulega też wątpliwości, że Ewa Kopacz nie jest Donaldem Tuskiem i nie jest w stanie, jak on siać nienawiści z pogodnym uśmiechem. Jej wrogość jest natychmiast widoczna i łatwo przekształca się w histerię.

Ale w sumie to bardzo dobrze. Histeria Ewy Kopacz, a także ślepota na rzeczywistość, która w ostatnim czasie ogarnęła Platformę do dobry prognostyk na przyszłość. Polska wybrała zmianę, i jeśli tylko Prawo i Sprawiedliwość (mam nadzieję, że w dobrej współpracy przynajmniej z częścią Ruchu Kukiz ’15) zrealizuje swoje sztandarowe obietnice wyborcze, to może liczyć na drugą kadencję. Atmosfera medialna jest bowiem inna niż przed laty. Mainstreamowe media nie są w stanie już tak skutecznie zarządzać oczekiwaniami społecznymi, a PiS doszedł do władzy na fali naprawdę ogromnego pragnienia zmiany.

Obecny skład Sejmu to mocny dowód na to, że Polacy chcą zmiany. Rzesza nowych posłów, PiS z samodzielną większością, siła Kukiza, ba nawet Nowoczesna (choć to inna bajka). Jeśli wygrani chcą zachować władzę muszą więc ową zmianę wprowadzić. I to szybko, tak by Polacy zobaczyli ich skutki przed kolejnymi wyborami. Wtedy mają szansę na kolejną kadencję. A zatem panie i panowie do roboty i nie pękajcie przed wyciem salonu. Szczególnie, że – jak na razie – kolejne wyskoki PO tylko utwierdzają wyborców w przekonaniu, że dobrze zrobili pozbawiając drużynę Ewy Kopacz władzę.

Tomasz P. Terlikowski