I niestety nie jest to przesada. Palikot i Nowicka proponują w zgłoszonym przez siebie projekcie, by szpital przedstawiał listę lekarzy, którzy odmawiają zabijania dzieci. I choć ten zapis ma także dobrą stronę, bowiem pozwala jasno określić, kto z ginekologów jest rzeczywiście lekarzem (to znaczy respektuje sięgającą starożytności zasadę, że celem medycyny jest leczenia, a nie zabijanie), a kto dorzuca do zakresu swoich zadań także usługi płatnego (a niekiedy refundowanego) zabójcy, to jednocześnie sprawia on, że utrudnione zostaje korzystanie z fundamentalnego prawa lekarza do wolności sumienia.

 

Ale nie to jest najgroźniejsze. O wiele istotniejszy jest inny zapis, który stanowi, że jeśli w placówce pracują tylko lekarze, którzy respektują zasadę Hipokratesa, który zakazywał medykowi podawania kobiecie środka poronnego, to szpital musi podpisać umowę z innym podwykonawcą, który wskazane dziecko zabije. „W przypadku, gdy wszyscy lekarze wykonujący zawód u świadczeniodawcy złożyli informację o możliwości odmowy udzielenia świadczenia na podstawie art. 39 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty, świadczeniodawca jest zobowiązany do posiadania umowy z podwykonawcą, zapewniającej wykonanie tego świadczenia” - głosi projekt ustawy.

 

Ten zapis zaś oznacza, ni mniej ni więcej, tylko, że każdy kto respektuje przysięgę Hipokratesa, uznaje, że rolą lekarza jest leczenie, a nie zabijanie, czy wreszcie każdy wierzący katolik (i niemała część wierzących chrześcijan innych wyznań) zwyczajnie nie może pełnić funkcji dyrektora szpitala, a także innych funkcji kierowniczych. A powód jest niezmiernie prosty: otóż podpisanie umowy z podwykonawcą (czyli z zabójcą dziecka) oznacza współudział w zabójstwie dziecka. Gest umycia rąk, „krew jego na kogo innego” nie zmienia stanu faktycznego, że wskazujemy miejsce, gdzie dziecko może zostać zabite i jeszcze podpisujemy z takim miejscem umowę. Posługując się analogią można by powiedzieć, że jest to sytuacja podobna do tej, gdy do lekarza geriatry zgłosiłby się pan, który chciałby zabić swoją teściową. Lekarz powołując się na klauzulę sumienia odmówiłby, ale wskazałby podwykonawcę z afgańskim doświadczeniem, który chętnie wykona usługę. W takiej sytuacji winny byłby także on. I nie inaczej jest w przypadku zabicia dziecka przez podwykonawcę.

 

Zapis taki, połączony z możliwością zrywania umów przez Narodowy Fundusz Zdrowia ze szpitalami, w których nie zabija się ludzi, skutecznie wyeliminowałby z publicznej służby zdrowia lekarzy, którzy nie zabijają. I nie wątpię, że taki jest właśnie cel Palikota. Obywatele, którzy respektują wolność sumienia i wyznania, nie mogą się więc na takie zapisy zgodzić... Godzą one bowiem w fundamenty państwa, które strzec ma wolności wyznania, a nie promować wolność zabijania.

 

Tomasz P. Terlikowski