Historia jest prosta. Pastor spotyka ulicznego kaznodzieje, który zadaje mu pytanie: czy wierzy w krzyż Chrystusa. Odpowiedź: jestem pastorem, nie zadowala go. – Nie o to pytałem – odpowiada. A protestancki duchowny pozostawiony z pytaniem zaczyna stawiać je w codzienności. Wobec dziewczyny w ciąży, wobec małżeństwa, które wciąż nie przepracowało żałoby po stracie córki itd. I to pytanie, a dokładnie szukanie na nie odpowiedzi zaczyna zmieniać życie kolejnych osób. Wiara, która zostaje przeżyta, zaczyna czynić cuda. I chodzi nie tylko o zbawienie, ale przede wszystkim o uzdrawianie relacji, ratowanie życia i wreszcie przemienianie małżeństwa.

Wiele w tym filmie może irytować. Postacie są przerysowane, ewangelizacja momentami natrętna, a ewangelikalny protestantyzm aż bije po oczach. A jednak historia jest po prostu prawdziwa. Każdy, kto uwierzył wiem, że takie rzeczy się zdarzają, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, i że sercem przyjęta wiara i wyznanie jej ustami prowadzi do zbawienia. I właśnie dlatego serdecznie polecam  ten film. On nie tylko trzyma w napięciu, wzrusza i bawi, ale przede wszystkim jest solidną porcją dobrej ewangelizacji. Owszem momentami czysto protestanckiej, ale w duchu, który nie zaszkodzi także katolikom. W istocie jest to bowiem mocny komentarz do słów św. Jakuba, które bliskie są także katolikom, o tym, że wiara bez uczynków martwa jest. Opowieść, która skłania do myślenia, do modlitwy i do zmiany własnego życia.

Tomasz P. Terlikowski

A to zapowiedź filmu