Sikanie, rzyganie i puszczanie bąków to sprawa naturalna, ale umówiliśmy się, że ich publicznie nie robimy – napisał Marek Migalski. Podobnie ma być z karmieniem piersią. Rzecz niby naturalna, a jednak z jakiegoś powodu przeszkadza postronnym osobom. Jeśli przeszkadza, to najlepiej się nie gapić. Tam naprawdę nic nie widać. A jak ktoś chce sobie na gołe cycki popatrzeć, to proponuję klub go-go, a nie matkę karmiącą w restauracji czy parku.

Przepraszam, ale jest jednak zasadnicza różnica między pierdzeniem, rzyganiem a karmieniem dziecka piersią. Jeśli dorosły mężczyzna nie jest w stanie tego zauważyć, to doprawdy brak mi słów. Ten wpis to dla mnie dowód już na totalne zidiocenie. Tak jak te wszystkie twierdzenia, o „wywalanych publicznie cycach” albo o tym, że karmienie piersią jest nieestetyczne. Zapewniam wszystkich krytyków, że jest znacznie bardziej estetyczne niż jedzenie obiadu przez niejedną osobę, która jedząc, pokazuje przemielone jedzenie, siorbie czy beka. No, ale przecież to nie razi niczyich uczuć, nie to co karmienie cycem. To dopiero zbrodnia.

Dziwię się, że tak naturalna czynność, zaspakajająca nie tylko głód dziecka, ale też bliskość czy poczucie bezpieczeństwa, razi tak światłego człowieka, jakim jest Marek Migalski. Bo przecież tylko światli ludzie pochwalają tak postępowe poglądy jak wielożeństwo. Niepostępowi wybierają monogamię. Nie żartuję.  „Chodzi jedynie o dopuszczenie do tego, by troje czy czworo dorosłych i przez nikogo nie zmuszanych ludzi, mogło żyć tak, jak sobie wymyśliło. Że będzie to „obrażać czyjeś uczucia”? Możliwe. To dokładnie tak, jak para żyjąca w konkubinacie – też może „siać zgorszenie” i „obrażać czyjeś uczucia”, ale chyba nikt nie chce zakazać konkubinatów czy seksu przedmałżeńskiego” – pisał na portalu Onet.pl w felietonie „Poligamia – czemu nie?”. Skoro wielożeństwo jest legalne w jednej czwartej państw globu, to dlaczego Polska nie miałaby do tego grona dołączyć? „Wśród Słowian, także wśród Polan, wielożeństwo było praktykowane i oczywiste. Przez tysiące lat nasi przodkowie byli poligamiczni. Dopiero pojawienie się 1050 lat temu chrześcijaństwa na naszych ziemiach powoli wyeliminowało wielożeństwo z naszej kultury. Ale pierwotnie to właśnie ono było obowiązującym modelem naszej kultury i naszej tradycji” – przekonywał Migalski. Ciekawe, czy ci przodkowie, którzy praktykowali poligamię, karmili piersią swoje potomstwo? Pewnie tak, skoro naród przetrwał. I raczej dylematów nie miało, czy karmić publicznie czy nie.

Argumentów za poligamią przytacza Migalski jeszcze kilka, ale je pominę, bo co kolejny, to bardziej kuriozalny. Niczym śmierdzący bąk, skoro już sam pan publicysta po taką retorykę sięgnął. A wpis o karmieniu to nawet nie był bąk. To paskudny paw, który rozbryzgał się na boki. I cuchnie na kilometr.

Małgorzata Terlikowska