Co czuje matka, której przemocą sąd odbiera dzieci? Co czują dzieci, które nagle oderwane są od swojej mamy? Trudno to sobie nawet wyobrazić. Gehennę taką przechodzi właśnie pani Anna z Wrocławia. Reportaż o jej sytuacji nadała TVP INFO.

Pani Anna samotnie wychowuje dzieci. Mieszka ze swoim ojcem, którego jest opiekunką. Rodzina jest pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. W listopadzie urzędnicy stwierdzili, że bezpieczeństwo dzieci jest zagrożone, bo kobieta jest chora. – Jestem osobą otyłą i to ma przeszkadzać w wychowywaniu dzieci. Od 25 lat jestem też chora na różę i sąd uważa, że mogę dzieci zarazić – żali się Anna Kapela. 

Na wniosek pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i kuratora odebrał kobiecie dzieci. Dziewczynki, 7-letnie bliźniaczki, trafiły do placówki zastępczej. Mama może odwiedzać je cztery razy w tygodniu.

Jakiś czas temu głośno było o chłopcu, który został zabrany z domu, bo podobno był za gruby. Teraz okazuje się, że sąd odbiera dzieci, bo za gruba jest mama. To nic, że kocha, nic, że troszczy się jak potrafi najlepiej, nic, że asystentka rodziny murem stoi za panią Anną i dziewczynkami, przecież ona na co dzień z nimi pracuje i wie, jaka jest sytuacja. Bezduszny sąd uznał jednak inaczej. Czy drżeć powinni teraz wszyscy rodzice, którzy są otyli lub przewlekle chorzy? Czy teraz na porodówce trzeba będzie przedstawić zaświadczenie o idealnym zdrowiu, bo inaczej dziecko od razu trafi do specjalistycznego ośrodka, albo od razu do adopcji? Czy sąd, wydając takie postanowienie, wziął pod uwagę traumę, na jaką skazuje i matkę, i dzieci? Czy wyobraża sobie, co czuły dzieci, które w asyście policji zostały zabrane z własnego domu, od mamy, która, choć nie miała figury modelki, kochała swoje dzieci? Czy wie, że dzieci to nie pionki z gry, które można dowolnie przesuwać z miejsca na miejsce? Pewnie nawet takich pytań sobie nikt nie zadał.

Pani Annie oprócz otyłości zarzucono także brak kompetencji wychowawczych. Konia z rzędem temu, kto je w stopniu doskonałym posiada. Rodzicielstwa nie da się bowiem nauczyć, a kompetencje my rodzice nabywamy na bieżąco, wraz z rozwojem naszych dzieci. Pewnie gdyby wziąć pod lupę wszystkie rodziny, okazało by się, że w sporej większości coś by szwankowało. Ale czy to powód do masowego odbierania dzieci? Pani Anna została wysłana na kurs, gdzie ma się podszkolić w byciu rodzicem. Pracowników sądu warto by też na kurs wysłać – zdroworozsądkowego myślenia, gdzie jasno i wyraźnie ktoś by im powiedział, że mama nawet otyła i nieobeznana w najnowszych trendach pedagogiczno-wychowawczych jest dla dziecka bez porównania lepsza niż „placówka zastępcza”.

Gdzie są teraz ci wszyscy, którzy walczą z przemocą domową? Toż bowiem modelowy przykład przemocy. Bo jak inaczej można traktować fakt odebrania matce dzieci. Przecież to przemoc w czystej postaci. A do tego też dyskryminacja. Bo jeśli otyłość wyklucza z bycia rodzicem i opiekowania się dziećmi, to niech teraz boją się o swój los wszyscy, którzy nie są idealnej urody? Może po domach zaczną niebawem chodzić komisje i sprawdzać, czy wygląd rodzica pozwala mu być rodzicem, czy lepiej dziecko mu zabrać, bo rodzic ten jest dla niego zagrożeniem. Przecież to jest paranoja do potęgi entej.

Małgorzata Terlikowska