Platforma Obywatelska konsekwentnie realizuje swój plan i zmierza do tego, by coraz bardziej ograniczać prawa rodziców na rzecz państwa. To bowiem państwo ma decydować chociażby o kształcie edukacji i momencie jej rozpoczęcia. Od momentu wprowadzenia nowych przepisów nie raz w tym duchu wypowiadała się minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. Do tego chóru dołączyła teraz marszałek Sejmu: „Od tego kiedy dzieci pójdą do szkoły zależy ich rozwój. Dlatego powinni o tym decydować parlamentarzyści, a nie obywatele w referendum. Pamiętajmy, że parlamentarzyści są wybrani przez obywateli” — mówiła w Radiu Gdańsk Małgorzata Kidawa-Błońska.

Słowa te to komentarz do kwestii sześciolatków. Rodzice od początku tej nieszczęśliwej reformy zabiegali o to, by mieć wybór. Wybór rodzica, który zna swoje dziecko, zna jego możliwości, zna sytuację w szkole i wie, czy dziecko poradzi sobie z wcześniejszym rozpoczęciem edukacji szkolnej, czy optymalne dla niego będzie poczekanie rok i rozpoczęcie nauki jako siedmiolatek. Dwanaście miesięcy w życiu tak małego człowieka to bowiem ogromnie ważny i potrzebny czas na ćwiczenie choćby motoryki, z którą wiele sześciolatków ma ogromne kłopoty. Trudno też nie wspomnieć o emocjach tak małego dziecka.

Ale przecież nie o dzieci w tym wszystkim chodzi. Dzieci naprawdę nie mają znaczenia, czemu rząd Platformy Obywatelskiej niejednokrotnie dawał wyraz. Nie liczą się też rodzice, którzy trzykrotnie przynosili do Sejmu zebrane podpisy pod referendum w sprawie sześciolatków. Sejmowe niszczarki przyjmą wszystko, tylko że tu nie o papier chodzi,  a o dzieci, które na początku swojej edukacji będą zrażone do całego systemu. Na dzień dobry spotkają się z machiną, która ich przytłoczy i wbrew optymistycznym założeniom Małgorzaty Kidawy-Błońskiej wcale nie wpłynie pozytywnie na jego rozwój, a wręcz przeciwnie. Przeładowane klasy, przepełnione świetlice i słabej jakości rządowy podręcznik nie wróżą najmłodszym dobrego startu. Ważne, by rodzice, którym PO chce prawa dotyczące edukacji ograniczyć, mieli świadomość negatywnych skutków platformerskiej reformy.

 

Małgorzata Terlikowska