Polacy nie dali się zwieść. Choć kontrkandydaci przy wydatnej pomocy usłużnych mediów dwoili się i troili, by obrzydzić wyborcom Andrzeja Dudę, wyborcy nie posłuchali. Choć kandydat PiS wielokrotnie atakowany był przez mainstreamowych dziennikarzy, nie udało im się go wyprowadzić z równowagi. Rzeczowo, punkt po punkcie, przekonywał do swojej wizji Polski. I udało się. Polacy tę propozycję usłyszeli.  I na nią oddali głos. Bo Polacy potrzebują zmiany, potrzebują powrotu do konserwatywnych wartości. Mają dość ulegania genderowo-lewackiej propagandzie, której w ostatnich miesiącach byliśmy świadkami, choćby w kwestii konwencji antyprzemocowej. Świadczy o tym zresztą nie tylko gorszy wynik Bronisława Komorowskiego, ale przede wszystkim minimalne poparcie tych kandydatów, którzy swoje programy budowali na wrogości do Kościoła, czy popieraniu żądań mniejszości seksualnych. Mają też dość hipokryzji – czego dowodem dzisiejszy wynik

Jak pokazuje wynik głosowania Polacy chcą, by na czele ich narodu stała osoba, która w życiu politycznym kieruje się wartościami chrześcijańskimi, która będzie stała na straży rodziny, oraz tych najsłabszych, tych którzy nie potrafią sami upomnieć się o swoje prawa. Chcą by głową państwa była osoba, której nie obce są problemy obywateli i która gotowa jest przeprowadzić takie zmiany i reformy, by Polska pozostawała atrakcyjnym miejscem do życia i inwestowania. I choć najbliższe dwa tygodnie łatwe nie będą, mam nadzieję, że będzie to tylko dodatkowy impuls do tego, by w II turze oddać głos na osobę, która będzie w stanie podnieść nasz kraj z marazmu.

Tego, czego potrzeba przed II turą, to nie tylko wielkiej mobilizacji konserwatywnego elektoratu, ale przede wszystkim wspólnoty i jedności – o czym mówił zwycięski kandydat w swojej przemowie po ogłoszeniu wyników wyborów. Bo dzięki jedności „powstaje kapitał polityczny i kapitał społeczny. Kapitał polityczny do tego, żeby dokonywać w kraju zmian napraw tak koniecznych po to, żeby poprawić codzienne życie Polaków”. Czas się obudzić, czas na zmianę. Nie wolno takiej szansy zmarnować.

 

Małgorzata Terlikowska