Dużo dzieci w domu, to i dużo infekcji. A skoro tak, to i częste wizyty u pediatry. Jednym z kryteriów przy wyborze lekarza jest dla mnie to, czy nie zaleca homeopatii. Bo ja chcę swoje dzieci leczyć, a nie wydawać pieniądze na placebo, zresztą dość podejrzane. I jak się okazuje niebezpieczne.

Na szczęście coraz więcej lekarzy sceptycznie podchodzi do tej metody i nie rekomenduje jej swoim pacjentom. Niemniej jest jeszcze spora grupa, która w ten właśnie sposób próbuje „leczyć”. Od przeziębienia, kataru, kaszlu, po chorobę lokomocyjną. Nie dość, że leczenie to nie przynosi efektu, to jeszcze robi spustoszenie na płaszczyźnie duchowej.

Sami jako rodzice doświadczyliśmy takiego działania homeopatii. Zupełnie nieświadoma całej duchowej otoczki homeopatii (mamą byłam dopiero od kilku miesięcy) poszłam z dzieckiem do polecanego lekarza, jak się okazało nie tylko pediatry, ale też homeopaty. Z wizyty wyszłyśmy z całą listą specyfików, a jakże – homeopatycznych. Zgodnie z zaleceniem przygotowałam je córce. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie widziałam mojego dziecka tak rzucającego się po łóżku w nocy. Wszystko ustało, kiedy nie tylko odstawiliśmy preparaty homeopatyczne, ale też wyrzuciliśmy je z domu. Wtedy też, pod wpływem tego wydarzenia, zaczęłam sporo na temat homeopatii czytać. Kolejne lektury otwierały mi oczy i przekonywały, że to jedno wielkie oszustwo ubrane w kolorowe opakowanie. I to był moment, w którym zaczęłam bacznie kontrolować, czy przypadkiem żaden lekarz nie przepisuje homeopatii moim dzieciom.

Mimo że brakuje dowodów na skuteczność homeopatii, lekarze regularnie ją zalecają. Szczególnie w przypadku niemowląt i małych dzieci – czopki na uspokojenie, smarowidło na ząbkowanie, syrop na kaszel i tym podobne specyfiki polecane są niczego nieświadomym rodzicom. A wszystko pod hasłem, że to takie bezpieczne, bez chemii i krzywdy niemowlęciu nie zrobi. Ciągle tak się dzieje, mimo że środowisko lekarskie w Polsce kilka lat temu jednoznacznie wypowiedziało się przeciwko homeopatii. Naczelna Rada Lekarska w swoim oświadczeniu przytoczyła wiele argumentów przeciwko tej metodzie. Przypomniała, m.in. że: „Podstawy homeopatii są sprzeczne ze współczesną wiedzą na temat patogenezy chorób; Założenie homeopatii, że pobudzanie organizmu do walki z chorobą można uzyskać przez stosowanie homeopatycznych dawek substancji, jest sprzeczne ze znanymi i dobrze udowodnionymi mechanizmami działania środków leczniczych; Homeopatyczna zasada "podobne leczyć podobnym'' nie znajduje potwierdzenia na gruncie empirycznym; Twierdzenie homeopatów, że ta sama choroba u każdego pacjenta przebiega zupełnie inaczej, jest sprzeczne z wiedzą medyczną”. Dlatego też poprosiła lekarzy, by nie zalecali pacjentom takich preparatów. „Lekarze nie powinni stosować tych metod. Obowiązkiem lekarzy jest rzetelne informowanie pacjentów domagających się stosowania produktów homeopatycznych o braku ich skuteczności leczniczej. Lekarze, lekarze dentyści, instytucje i organizacje medyczne nie powinny organizować szkoleń i innych działań promocyjnych w zakresie homeopatii i metod wywodzących się z homeopatii” – napisała w swoim stanowisku NRL.

Ale rekomendacje swoje, a życie swoje. Zdarzyło mi się ostro ściąć z panią doktor, która omawiając sposób leczenia mojego dziecka, zwróciła się do naszej córki: „A tu mama ci kupi takie małe kuleczki cukiereczki. Trzeba je rozpuścić w wodzie i wypić”. Kiedy sprzeciwiłam się owym kuleczkom i poprosiłam o wypisanie tradycyjnego leku, pani doktor nagle stała się opryskliwa i szybko zakończyła wizytę. Tak bardzo zdenerwowało ją to, że nie zgodziłam się na podawanie dziecku preparatu homeopatycznego.

Choć sprzedaż homeopatii spada, prawnie jest ona w Polsce dopuszczona. Ustawa z dnia 6 września 2001 r. o prawie farmaceutycznym, stwierdza że: „produkty lecznicze homeopatyczne, (...) nie wymagają dowodów skuteczności terapeutycznej (art. 21 ust. 7). Żeby mogły być dopuszczone do obrotu w Polsce nie muszą przechodzić skomplikowanej procedury dopuszczalności. Wystarczy jedynie – zgodnie z ustawą – ocena skuteczności i bezpieczeństwa stosowania w oparciu o bibliografię. Czyli w zasadzie bez żadnych dowodów.

Czekam więc z niecierpliwością aż polscy lekarze pójdą w ślady brytyjskich kolegów i również wpiszą homeopatię na czarną listę. Jest teraz spora szansa, żeby raz na zawsze uregulować te kwestie. Przypomnę, ze stanowisko NRL powstało za czasów, kiedy prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej był dr Konstanty Radziwiłł, który od dziś oficjalnie piastuje funkcję Ministra Zdrowia. I wielokrotnie wypowiadał się negatywnie na temat leczenia homeopatią. 

Małgorzata Terlikowska