Zawsze, ilekroć pojawia się dyskusja na temat liczby dzieci, nieustannie pojawiają się argumenty ekonomiczne. „Nie stać nas na więcej dzieci” – taka odpowiedź chyba pojawia się najczęściej. Tymczasem okazuje się, że nic bardziej mylnego. Patrząc na ulice polskich miast, szczególnie tych dużych, mam jednak wrażenie, że poziom życia sporej grupy Polaków zdecydowanie się podniósł. Ze wzrostem dochodów nie rośnie jednak liczba dzieci. Teraz już wiem dlaczego. Otóż jest to po prostu niemodne. „Gwiazdy i celebryci często mają tylko jedno dziecko i to w nie inwestują swój czas i pieniądze. Niekiedy są samotnymi rodzicami i mają tylko jedną latorośl jak na przykład Halle Berry czy Sandra Bullock” – pisze portal adresowany do rodziców.

Tak więc za przykładem owych gwiazd powinniśmy - zdaniem portalu – podążać. Bo jak wiadomo, jedno dziecko to same korzyści wylicza dalej portal: „Gdy chcemy dziecko ukształtować, poświęcić mu więcej czasu to posiadanie jedynaka wydaje się być strzałem w dziesiątkę. Wspólne podróże, organizacja opieki, spędzanie czasu wydają się być łatwiejsze gdy maluch jest tylko jeden”. Muszę w tym miejscu zmartwić autora tekstu. Z kilkorgiem dzieci również da się podróżować i wspólnie spędzać czas. Jest to znacznie bardziej ubogacające doświadczenie, bo w dużej rodzinie tych relacji jest po prostu więcej. A i dzieci nie są traktowane jak cesarze, wokół których trzeba skakać. Siłą rzeczy same uczą się empatii, pomocy, rozwiązywania konfliktów, opieki nad młodszym rodzeństwem. To doświadczenia bezcenne dla ich przyszłego życia i niemożliwe do zrealizowania w sytuacji, kiedy nie posiada się rodzeństwa.

Właśnie, rodzeństwo. To podobno kolejny powód, dla którego ludzie ograniczają się do jednego dziecka. Bo przecież rodzeństwo może być różne i lepiej swojego wychuchanego jedynaka obronić przed nie daj Boże nieodpowiednim bratem lub siostrą: „z bratem czy siostrą bywa różnie - jedni się kochają, inni nie znoszą lub rywalizują o uwagę rodziców. Coraz częściej mówi się o zjawisku przemocy wśród rodzeństwa - fizycznej i psychicznej”. Portal dla rodziców radzi więc – nie narażaj dziecka na rodzeństwo, bo może mieć z tego powodu życiowe traumy. A jeszcze trzeba się dzielić uwagą rodziców. Po co fundować dziecku takie stresy? Trzeba też dzielić wydatki: „Więcej dzieci to więcej wydatków albo mniej pieniędzy dla tego, które już mamy”. I nie kupimy dziecku najnowszego telefonu, najmodniejszych butów. Będzie stratne i nieszczęśliwe z tego powodu.  

Kolejny powód to praca, a w zasadzie kariera. Bo przecież „urodzenie dziecka to rewolucja w karierze zawodowej (…) Gdy po porodzie od nowa ułożymy swoje życie zawodowe trudniej nam podjąć decyzję, by kolejny raz zrobić sobie przerwę, a potem organizować opiekę nad maluchem, z którym trudno się rozstać”. No tak, znów te pieluchy, choroby, nieprzespane noce. Ileż można. Wystarczy raz zacisnąć zęby i przetrwać ten koszmarny czas, by już nigdy potem do tego nie wracać. W imię kariery zawodowej, rzecz jasna.  

I w końcu powód, który kilka tygodni temu wywołał burzę medialną. „Coraz później decydujemy się na ślub i odkładamy założenie rodziny (…) Często nie mamy czasu by urodzić więcej dzieci i czujemy się bardziej zmęczeni i na tyle odpowiedzialni, by nie rodzić kolejnego malucha, którego matury możemy nie doczekać” – czytamy na portalu edziecko. No proszę, partentigowy portal potwierdza to, o czym w swoim spocie mówiła Fundacja Mamy i Taty. „Nie zdążyłam urodzić, bo po prostu nie miałam na to czasu”. Czyli jednak prawdą jest, że tak bardzo krytykowany spot dotknął czułego punktu wielu współczesnych kobiet, dotknął ich najskrytszych marzeń i pragnień, skrywanych często pod idealnie skrojonym kostiumem i perfekcyjnym makijażem. Kobiety sukcesu często sobie z tą presją idealności i upływającego czasu nie radzą. I to one pukają do gabinetów lekarskich po antydepresanty. I tam wypłakują się. Lekami i alkoholem próbują zagłuszyć pustkę. Bo nagle uświadomiły sobie, że zostały oszukane, że ze wszystkim zdążą. Nie zdążą. Uświadomienie sobie tej prawdy powoduje ogromne frustracje i depresje.

Przytoczone powody w większości są natury egoistycznej. Portal pomija jednak bardzo ważną rzecz. Wielu ludzi ma jedno dziecko, bo po prostu  więcej mieć nie może. Chcieliby, próbują, leczą się, ale pewnych rzeczy nie potrafią przeskoczyć. Cieszą się, że udało urodzić się choć jedno dziecko, mimo iż w duchu tęsknią za większą rodziną. I zmagają się z tym niezawinionym cierpieniem. Kochają nad życie swoje dziecko, ale podświadomie czują, że miało być inaczej. Tyle że inaczej nie zawsze się da. I w takim przypadku nie ma mowy o wygodzie czy egoizmie. Potrzebna jest natomiast ogromna empatia i delikatność. Bo nigdy nie wiadomo, ile dana kobieta ma za sobą poronień, przedwcześnie zmarłych dzieci. Nikogo osądzać nie wolno.

Natomiast wizja rodzicielstwa, jaką promuje portal edziekco.pl, jest promowaniem postawy wygodnictwa i egoizmu, której zupełnie nie rozumiem. Żal mi dzieci, których rodzice świadomie pozbawiają relacji z rodzeństwem. Ale ja przecież jestem niemodna.

Małgorzata Terlikowska