Kto jest przeciwko aborcji? Wiadomo, Episkopat. Kto zniewala kobiety? Wiadomo, Episkopat. Kto chce decydować o maciach? Wiadomo, Episkopat. Pytania można mnożyć w nieskończoność, a i tak zawsze odpowiedź będzie taka sama. Za wszelkie zło tego świata odpowiada Episkopat (polski, rzecz jasna). Jego winą jest też to, a jakże, że komuś gniją ziemniaki w piwnicy. To też oczywiście wina Episkopatu. Episkopat. Episkopat. I jeszcze raz Episkopat. Tysiąc razy powtarza to słowo Wanda Nowicka, chyba po to, żeby wszystkim się ono utrwaliło. Bardzo Wanda Nowicka na Episkopacie, trochę jak w tym powiedzeniu; „Kowal zawinił, cygana powiesili”.

Świeccy prawnicy przygotowali projekt ustawy chroniącej życie. Biskupi w swoim oświadczeniu bardzo wyraźnie wypowiedzieli się przeciwko obecnemu kompromisowi aborcyjnemu i przypomnieli znaczenie przykazania „Nie zabijaj”. Zawsze wierni życiu biskupi podpadli jednak Wandzie Nowickiej. „Episkopat bez najmniejszych wątpliwości, nie wykazując żadnej empatii, dla kobiet poparł ustawę, która naraża kobiety w ciąży na utratę życia i więzienie, zmusza do rodzenia nawet wtedy, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, albo gdy płód jest głęboko upośledzony”. Cóż, to dopiero byłby skandal, jakby biskupi zmienili zdanie i jak jeden mąż wstąpili w szeregi Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Mam nadzieję, że coś takiego nie zdarzy się nawet w najgorszym sennym koszmarze.

Teksty zwolenników aborcji pełne sa ideologicznego zacietrzewienia. Bo nie sztuką jest wykrzyczeć kilka ideologicznych haseł, nie sztuką jest upatrywać jedynego rozwiązania problemu w jego eliminacji drogą aborcji. Sztuką jest zmienić myślenie, sztuką jest dostrzec w tym chorym dziecku (zwanym przez zwolenników aborcji upośledzonym płodem) człowieka. Sztuką jest dostrzec w dziecku poczętym w wyniki gwałtu człowieka. Ale do tego potrzeba wrażliwości, potrzeba odrobiny człowieczeństwa, czyli uczuć, cech, których zwolennikom aborcji brakuje. A przynajmniej w debacie publicznej nie afiszują się nimi.

Cały ranek czytałam dziś historie kobiet – Gianny Beretty Molli, Anny Radosz, Barbary Castro Garcii, Marty Bukowej, Agaty Mróz i innych. To niektóre znane z imienia i nazwiska matki, które nie wahały się oddać swojego życia za dziecko. A ile jest tych bohaterek anonimowych. Nie uważały siebie za heroski, wiedziały, co jako matki powinny zrobić. I jeśli nasz świat potrzebuje dziś świadectwa, to te matki właśnie nam je dają. I dają nadzieję, bo kto jak nie matka ma walczyć o życie swojego dziecka? Ile w ich postawach łagodności, ile bezkompromisowej miłości. A z drugiej strony tylko krzyk: „Polki nie chcą iść śladem uświęconej przez Kościół, włoszki Beretty Molli, która dobrowolnie umarła podczas porodu. Polki nie chcą umierać podczas porodu, chcą rodzić bezpiecznie ze świadomością, że w przypadku komplikacji ciążowych lekarz będzie im niósł niezbędną pomoc medyczną, kierując się ich dobrem i wiedzą medyczną, a nie strachem przed prokuratorem”. Gdyby Wanda Nowicka zechciała się zapoznać z projektem ustawy nie pisałaby takich kłamstw. Gdyby zatrzymała się nad tymi historiami zobaczyłaby piękno matczynej miłości. Miłości, która jest silniejsza niż śmierć. Miłości, która żyje, bo żyją dzieci, którym matki pozwoliły się urodzić.

Nie wiem, co osobiście zrobiła Gianna Beretta Molla Wandzie Nowickiej, że tak bardzo drażni ją postawa tej włoskiej świętej, do tego stopnia, że przeszkadza jej nawet wizyta córki zmarłej w Polsce. Na portalu NaTemat Nowicka pisze ze złością: „Córka Beretty Molli wystąpiła w Sejmie, zaś prezydent Duda otrzymał relikwię św. Beretty Molli, aby przypominała mu o antyaborcyjnej krucjacie Kościoła”. Straszne przestępstwo, nieprawdaż.

Żeby dopiec Kościołowi Wanda Nowicka pisze: „Popierając bezwarunkowo antykobiecą ustawę, Episkopat komunikuje nam donośnie również coś, czego nie mówi wprost. Bez najmniejszego wstydu obnaża swoją bezradność. Przyznaje, że poniósł całkowitą porażkę. Ani katecheza szkolna, ani niedzielne msze, ani listy pasterskie czy homilie nie sprawiły, by Polki katoliczki przestały przerywać ciąże”. W odróżnieniu od Wandy Nowickiej nie wiem, czy na aborcję decydują się głównie praktykujące katoliczki. Wiem natomiast, że katecheza, również ta odnosząca się do ochrony życia, przynosi konkretne owoce. To młodzi ludzie angażują się w ruchy pro-life, to młodzi ludzie zbierają podpisy pod ustawą chroniącą życie, to młodzi ludzie dostrzegają wartość życia nawet tego, któremu aborcyjności takiego prawa nie dają. Ostatnie badania CBOS pokazują, że to ludzie młodzi są zdecydowanymi przeciwnikami aborcji.  I to daje nadzieję.

Choć Wanda Nowicka występuję w imieniu wszystkich kobiet, mam jednak wrażenie, że nie bierze pod uwagę faktu, że nie wszystkie kobiety chcą, żeby to Wanda Nowicka była ich reprezentantką. Ja w każdym razie za to bardzo dziękuję. Jestem przekonana, że za tę reprezentację podziękuje też bardzo wiele innych kobiet. Sięgnijmy raz jeszcze po badania CBOS-u. „Wśród kobiet w wieku od 18 do 49 lat postawę za całkowitą ochroną życia - pro-life reprezentuje blisko połowa - 45 proc., a co piątej (22 proc.) bliżej jest do postawy akceptującej aborcję. Tylko 18 proc. ankietowanych uważa, że aborcja powinna być przeprowadzana na życzenie”. Co ciekawe, to kobiety w wieku rozrodczym częściej niż pozostali badani sprzeciwiają się aborcji „na życzenie” - jest ich 55 proc., 64 proc. jest zdania, że życie ludzkie powinno być chronione zawsze i w każdych okolicznościach. Może więc Episkopat totalnej klęski nie poniósł, skoro jednak więcej kobiet chce życie chronić, niż zabijać?

Warto przy okazji i Wandzie Nowickiej i innym zwolennikom aborcji uświadomić, że Episkopat do obrony życia nie jest konieczny, nie jest także potrzebna wiara w Boga. Aborcja nie jest kwestią światopoglądową, polityczną, nie wynika – jak się często obrońcom życia zarzuca – z jakiegoś religijnego fanatyzmu. Sprzeciw wobec niej nie wynika z tego, że jest się katolikiem, z chęci narzucenia ludziom teologicznych przekonań Kościoła, ani tym bardziej z chęci zniewolenia kobiet. Prawdziwym powodem sprzeciwu wobec zabijania najsłabszych są standardy ludzkie. Nie mam wątpliwości, że gdy dana cywilizacja godzi się na to, by silniejsi niszczyli słabszych, rozpoczyna się jej upadek. „Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości” – mówił św. Jan Paweł II. Ja wiem, że świeci Wandę Nowicką drażnią, ale czasem warto wziąć sobie do serca ich słowa.

Małgorzata Terlikowska