Wówczas prezydent elekt zaapelował do rządu, aby w istniejącym okresie przejściowym nie dokonywać istotnych zmian prawnych, szczególnie o charakterze ustrojowym. Na kanwie tej wypowiedzi możemy dokładnie prześledzić jak działa propagandowa machina dezinformacji Platformy Obywatelskiej.

Najpierw swoje oburzenie wyraził Rafał Grupiński, który stwierdził, że w polskim prawie nie ma żadnego okresu przejściowego. Do tego chóru dołączyli się telewizyjnie inni posłowie, którzy zaczęli zarzucać prezydentowi elektowi, że choć jest prawnikiem, nie zna prawa, że pewnie pomylił się, bo ma małe doświadczenie politycznej itd.

Szczyt hipokryzji pobił naturalnie rząd, który po 8 latach nagle odzyskał zapał do pracy! Pani premier Ewa Kopacz stwierdziła, że już jest bliska realizacji 90 proc. zadań zapowiedzianych w expose, a rząd powinien pracować do końca, bo Polacy mu za to płacą. Jest to niespotykana lojalność wobec obywateli, tak sumiennie wywiązywać się z podjętych zobowiązań. Przecież każde dziecko wie, że rządy PO to w 90 proc. zrealizowane obietnice wyborcze i niezwykła pracowitość, nawet podczas posiłków. 

Celem tego chóru łgarzy było odwrócenie uwagi opinii publicznej od zasadniczego problemu, poruszonego przez Andrzeja Dudę. Chodziło o in vitro? Próbowała dołożyć swoje trzy grosze Hanna Lis i inni pracownicy mediów. Nie, nie chodziło o in vitro.

Chodziło o ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, nad którą błyskawicznie zaczął pracować rząd, choć ta leżała gdzieś w zamrażalce przez ostatnie lata. Jednak w perspektywie utraty władzy Sejm przegłosował kontrowersyjną zmianę artykułu, która jest furtką dla odwołania prezydenta przez TK pod pretekstem „utraty zdolności do sprawowania urzędu”. O tym jakie to są okoliczności, miałby decydować marszałek Sejmu, bez udziału żadnego przedstawiciela prezydenta.

Kolejną kwestią dotyczącą TK jest próba ingerowania PO w kalendarz wyboru sędziów. Mianowicie Platforma dąży do tego, aby obsadzić stanowiska w Trybunale swoimi ludźmi. Wkrótce kończy się kadencja aż pięciu członków TK i partia władzy chce, aby wyłonił ich jeszcze Sejm tej kadencji. Tego typu działanie zgodnie zostało ocenione przez prawników i konstytucjonalistów jako złamanie wszelkich standardów.

Tak więc prezydentowi-elektowi chodziło dokładnie o to, że na odchodne Platforma próbuje zmieniać istotne przepisy o charakterze ustrojowym na swoją korzyść. Apel tak wystraszył polityków PO, że po raz kolejny usiłują zniekształcić sens tej wypowiedzi, aby nie była ona zrozumiana przez opinię publiczną. Na szczęście Polacy już nie dają się oszukiwać, a kolejne łgarstwa PO mogą za to kosztować całkowitą utratą zaufania wyborców.

Tomasz Teluk