Muzułmańscy terroryści cieszyli się po zamachu, w którym zginęli Polacy. „Błogosławiona inwazja na jaskinię niewiernych i zła. Otoczono grupę obywateli z państw krzyżowców, siejąc terror. Niewierni, poczekajcie na radosną nowinę, która wam zaszkodzi. To co widzieliście, jest pierwszą kroplą deszczu” – grożą mordercy z Państwa Islamskiego.

Czy Polska jest przygotowana?

Najnowsze dane mówią o śmierci 23 osób. Na razie potwierdzono śmierć tylko dwóch Polaków. Gdyby nie zdecydowana postawa tunezyjskich służb bezpieczeństwa tragedia mogłaby być jeszcze większa. Przy zamachowcach znaleziono materiały wybuchowe. Mogły zginąć setki ludzi.

Władze tunezyjskie przyznają, że Państwo Islamskie prowadzi rekrutację najemników w meczetach na terenie całego kraju. W szeregach IS walczy już kilka tysięcy Tunezyjczyków, a kilkaset po przeszkoleniu realizuje zadania w kraju. Niewykluczone, że szykowane są także krwawe akcje w Europie. Tunezyjscy emigranci są bardzo liczni we Francji, we Włoszech, we Hiszpanii, Niemczech czy Skandynawii.

Także polskie służby trafiły na ślad planowanych zamachów. Poinformował o tym na falach RFM FM były szef MSW Marek Biernacki. Według rodzimych władz nasz kraj jest dobrze chroniony przed ryzykiem terroryzmu, ale ostatnie wydarzenia np. podpalenie mostu w Warszawie, zdają się temu przeczyć.

Niebezpiecznie w Tunezji

Światowe media przypominają, że Tunezja nieprzerwanie od Arabskiej Wiosny jest ogarnięta falą przemocy. W 2013 r. w miejscowości wypoczynkowej Sousse na południu kraju, zginęły 22 osoby, gdy zamachowiec-samobójca wysadził się przed hotelem Riadh Palms. Natomiast w 2012 r. dokonano ataku na ambasadę Stanów Zjednoczonych, w którym zginęły 4 osoby. Łącznie w zeszłym roku przez dżihadystów zostało zabitych 45 osób, o czym kompletnie milczą media głównego nurtu, najprawdopodobniej po to, aby nie wywoływać paniki na rynku turystycznym.

W Tunezji wciąż jest wysokie bezrobocie, które sięga aż 40 proc. Dlatego Państwo Islamskie zdobywa coraz więcej zwolenników wśród biedoty. Do kraju przenikają także terroryści z krajów ościennych: Algierii i Libii.

Załamanie się ruchu turystycznego może więc być dla tego kraju zabójcze. Największe światowe biura podróży już podjęły decyzje o zawieszenie wyjazdów do Tunezji. Jest to działanie zdroworozsądkowe. Prawdopodobnie turyści częściej będą spędzać wakacje w Europie lub bezpieczniejszych państwa azjatyckich.

 

Tomasz Teluk