Władimirowi Putinowi jest na rękę rozpad UE. Słabsza Europa to łatwiejszy przeciwnik. Polska będzie musiała włożyć dużo wysiłku, aby się temu przeciwstawić.

Nacjonalistyczna rewolta, która wstrząsa Europą, prawdopodobny Frexit, po wygraniu wyborów prezydenckich przez Marine Le Pen, są jak najbardziej na rękę Kremlowi. Podzielona Unia to łatwiejszy kąsek dla neoimperialnej polityki Moskwy.

Rosja od lat wspiera skrajnie nacjonalistyczne ugrupowania z Grecji, Węgier oraz sympatyzuje z umiarkowanymi narodowcami z Francji, Niemiec, Holandii, Austrii czy Włoch. We Włoszech Rosjanie zwykle wspierali komunistów. Dziś - separatystyczną Ligę Północną.

Właśnie do Moskwy udaje je się szef Lega Nord - Matteo Salvini. Mówi się, że ma podpisać umowę o stałej współpracy z proputinowską partią Jedna Rosja. Krytycy zauważają jednak, że nie jest to oficjalna wizyta, dlatego nie ma szans na spotkanie np. z Siergiejem Ławrowem, który unika mitingów z osobami, które nie piastują rządowych stanowisk. Niemniej obaj panowie spotykali się już wcześniej.

Wszystko wskazuje na to, że jest to krok w stronę nawiązania stałej współpracy między separatystami z północy Włoch i partią Władimira Putina. Salvini konsekwentnie wzywa do zniesienia unijnych sankcji wobec Rosji i wykazuje straty, jakie przynoszą one Włochom. Zarówno Rosji jak i narodowcom zależy, aby powstrzymać globalizację pod dyktando Stanów Zjednoczonych i regionalizację z centrum w Brukseli. Umowa między partiami ma zostać podpisana na pięć kolejnych lat.

Brak jedności UE w kluczowych sprawach może ułatwić Kremlowi agresywną politykę wobec Zachodu. Gdy nie będzie konsensusu w sprawach obronności, kolejne ofensywne posunięcia, czy to wobec Ukrainy, czy na Bałkanach czy w Krajach Bałtyckich to tylko kwestia czasu. Być może Putin planuje też jakiś zaczepny krok, który miałby przetestować unijną solidarność w kwestiach obronności.

Tomasz Teluk