Osamotnienie totalnej opozycji z Platformy Obywatelskiej. Zdesperowani Platformersi udają, że są radykalni i spędzają, pewnie rotacyjnie w swoim łóżku, noc na sali sejmowej. Miejmy nadzieję, że ostatnią.

Od 8 lat PO okupuje polskie miasta, firmy i urzędy. Partia, która dzierżyła władzę totalną nie chce jej oddać demokratycznymi metodami. Dlatego postanowiła uciec się do prymitywnej przemocy. Taktyka Grzegorza Schetyny była prosta i czytelna do bólu. Chcąc uniemożliwić uchwalenie budżetu państwa w terminie, liczył na rozpisanie nowych wyborów.

Jednak nie z takimi rzeczami radził sobie Jarosław Kaczyński. Budżet został uchwalony, a PO - rozegrana po mistrzowsku. Marszałek Sejmu otworzył nową sesję parlamentu, po czym ogłosił przerwę. Międzyczasie Senat przyjął budżet, który czeka tylko na podpis prezydenta. PO nie ma już Trybunału Konstytucyjnego, więc nie może zablokować tej ustawy. Opozycja straciła przez PO możliwość konstruktywnej krytyki finansów państwa.

Platforma jednak liczyła na udaną prowokację, że PiS puszczą w końcu nerwy. Marszałek wezwie Straż Marszałkowską, tak jak chętnie i przy każdej okazji czynili to marszałkowie PO, skończy się rękoczynami i karczemną awanturą. Wówczas na rząd rzuciłyby się TVN, Polsat, Wyborcza, Tusk i Bóg wie kto jeszcze.

Pod Sejmem szybko zaczęto rozstawiać scenę, na której pojawił się Mati „faktura” Kijowski, licząc, że w ten sposób znów zdoła przetransferować kilkanaście tysięcy z puszek zasilanych przez naiwniaków do swojej kieszeni. Na scenie autorytety PO, wśród których brylował Stefan Niesiołowski, nie kryli swoich intencji - odebrania przemocą demokratycznie przekazanej władzy przez naród.

Jarosław Kaczyński nie musi specjalnie wysilać się, bowiem opozycja kompromituje się sama. Udało mu się rozbić jedność w jej szeregach. Kukiz’15 i PSL uznają uchwalenie budżetu i tu sprawa się w zasadzie kończy. Nowoczesna i PO kłócą się o przywództwo wśród lemingów. Ryszard Petru próbuje ratować swoją twarz i wycofuje się z blokowania parlamentu.

Teraz ruch po stronie rządu. Władze Sejmu i Senatu powinny sięgnąć po ostrzejsze środki i zaprowadzić porządek w parlamencie. Łamiący prawo posłowie PO, wbrew Polakom, powinni zostać ukarani za uniemożliwianie prac demokratycznych instytucji. Widać, że PO nie zależy na dobru Polski, lecz na interesach swojej kliki. Tego typu antyobywatelska postawa dezawuuje szczególnie młodych polityków Platformy, po których występach nie można już mieć ni krzty zaufania.

Tomasz Teluk