Przeniesienie dowództwa szczebla dywizji w Europie z Niemiec do Polski świadczy o tym, że mocarstwo stawia na Warszawę, a nie na Berlin czy Paryż.

Informacja, którą podał portal Defence24.pl, zelektryzowała media. Według dziennikarzy serwisu, jednostka dowództwa wojsk lądowych USA ma być przeniesiona z Baumholder w Niemczech do Poznania. Oznacza to w praktyce, że Polska stanie się głównym punktem dowodzenia wojsk amerykańskich w Europie.

To bardzo dobra decyzja dla naszego kraju. W końcu oznacza radykalne zwiększenie obronności Polski. Dotychczas, gdy główne ośrodki wojskowe NATO były zlokalizowane na zachód od Odry, można było odnieść wrażenie, że jesteśmy strefą buforową dla Europy Zachodniej. Teraz to się zmieni, ponieważ zwiększą się zdolności do przeprowadzania ewentualnych operacji zbrojnych na wschód od Wisły.

Z pewnością możemy czuć się nie tylko bardziej bezpieczni, ale w końcu traktowani po partnersku przez nową administrację Białego Domu. Do tej pory Amerykanie jedynie wykorzystywali nas w zagranicznych misjach wojskowych (Irak, Afganistan), nie dotrzymywali umów (offset) bądź wciskali nam mocno zdezelowany sprzęt (F-16). Dobra zmiana dociera jednak i w te rejony, dlatego można powiedzieć, że Waszyngton stawia na Warszawę.

Nie bez powodu. Zarówno Berlin, jak i Francja, w obliczu najbliższych rozstrzygnięć politycznych, są niezbyt przychylne Donaldowi Trumpowi. Nie popisuje się także Unia Europejska, bowiem Donald Tusk wielokrotnie, w niezbyt dyplomatyczny sposób, dawał do zrozumienia, co w Brukseli myśli się o Trumpie. Polska wykorzystała nadarzającą się okazję i buduje z USA trwały sojusz.

Nasz kraj staje się realnym mocarstwem regionalnym, prowadząc bardzo aktywną politykę zagraniczną w Europie Środkowej. Staramy się angażować nie tylko państwa Morza Bałtyckiego czy Grupy Wyszehradzkiej, ale także kraje Morza Czarnego czy Państwa Bałkańskie. Amerykanie widzą nasze zabiegi i doceniają je.

Dlatego Polska z pomocą wielkiego sojusznika ma szanse odpowiedzieć na wyzwania, które stają przed regionem w zakresie bezpieczeństwa. Ruch na wschód, jest wyraźnym sygnałem dla Rosji, że w swojej zawadiackiej polityce nie może się posunąć już ani krok naprzód, ponieważ nie pozostanie to bez konsekwencji.

Tomasz Teluk