Nowoczesna i PO odtrąbiły rok stracony. Rząd - rok dobry. Dla Polaków realnie był to rok lepszy, z widokami na przyszłość.

W podsumowaniu Beaty Szydło, premier zwróciła uwagę, że rząd zrealizował prospołeczne zapowiedzi z kampanii wyborczej. To prawda. Sześciolatki nie pójdą do szkół, opieka społeczna nie zastąpi rodziny, natomiast 500 + jest politycznym szach matem Kaczyńskiego.

Jeśli jednak ma być programem prorodzinnym, powinien być ograniczony wyłącznie do małżeństw. Na taki krok partia władzy jednak się nie zdecyduje, bo to odbije się na sondażach, chyba, że zacznie brakować kasy. Nie powiodła się także próba przywrócenia pełnej ochrony życia, na skutek rozbieżności projektu społecznego ze stanowiskiem Kościoła.

Nowe podatki, ograniczenia w obrocie ziemi, dotowanie firm farmaceutycznych i zachodnich koncernów inwestujących w Polsce, wzrost płacy minimalnej, to pomysły, które muszą średnio podobać się przedsiębiorcom. Między tym, aby nasz kraj przestał być dojną krową dla obcych, a rozwiązaniami hamującymi rozwój jest jednak pewna różnica.

Generalnie martwy zbytni interwencjonizm państwa w te sektory, które powinny rozwijać się samodzielnie. Cieszy wsparcie dla młodych rodzin, które szczególnie na początku mogą liczyć na pomoc państwa, a nie podpisywać akt niewolnictwa z zagranicznym bankiem.

Oczywiście mijający rok jest fatalny dla tych którzy dotąd żyli na koszt społeczeństwa. Rzeszy biznesów, artystów, urzędników przyssanych do państwowych i unijnych grantów, robiących sobie z urzędów prywatny folwark, obdarowujących totumfackich kontraktami i zleceniami.

Oni nie wyobrażają sobie życia bez załatwionych dotacji. Dlatego demonstrują na czarnych marszach KOD, popierają Nowoczesną i PO. Chcą wrócić do bezkarności i życia ponad stan, czego pozbawiła ich obecna władza. Tak więc w polityce to był rok jak każdy: komu dobry, temu dobry.

 

Tomasz Teluk