Episkopat wydał dokument, który przypomina, gdzie kończy się umiłowanie siebie, swojego narodu i ojczyzny, a zaczyna zamknięcie się i pogarda dla drugiego człowieka.

Kościół zauważa, że ostatnie lata to pobudzenie wielu postaw patriotycznych. Młodzież, która szuka własnych korzeni i historii, utożsamia się z bohaterami z przeszłości, afiszując się t-shirtami, naszywkami czy przynależnością do grup zainteresowań.

Jest to tendencja bardzo dobra, ale istnieje też postawa przeciwna, która bazuje na egoizmie i złości, co jest sprzeczne z chrześcijaństwem. Właśnie przed takim skrajnym nacjonalizmem ostrzegają biskupi.

Autorzy dokumentu podkreślają, że dla chrześcijanina pierwotną wartością jest miłość bliźniego, a wtórną dopiero miłość ojczyzny, nie będącą wartością absolutną. Jeśli wybieram tę drugą, państwo staje się instytucją bałwochwalczą, co może rodzić konflikty i przemoc.

Patriotyzm zachęca do działania tu i teraz na rzecz bliźnich. Opiera się na postulacie solidarności i miłości do drugiego człowieka. Nie jest też ideologią. Dlatego akceptuje różnorodność form i działania. Wymaga odwagi i postawy służby. Przejawia się w szacunku dla prawa, porządku publicznego, ludzkiej godności, rodziny. 

Nacjonalizm jest tego przeciwieństwem. Jest skrajną ideologią. To fetyszyzowanie własnego narodu kosztem innych. Promowanie agresji wobec obcych. Zamknięcie się na miłość, promowanie egoizmu, generowanie konfliktów, przemocy, oszczerstw i zła.

Bardzo dobrze, że powstał ten dokument. Przypomina on chrześcijańską postawę wobec władzy, lokalnych społeczności, tożsamości kulturowej. Polska jest wielką wspólną wartością wielu pokoleń. Pozwoliła przetrwać w okresach wojny i niewoli. Jednak elementem, który zawsze towarzyszył patriotyzmowi była pamięć oparta na przebaczeniu i miłosierdziu.

„Pamiętając o ich heroizmie oraz męczeństwie, musimy mieć pełną świadomość, że chrześcijaństwo wzywa nas do tego, abyśmy jako naród z odwagą wchodzili na drogę przebaczenia i pojednania. Abyśmy, kultywując pamięć o naszych ofiarach i cierpieniach, próbowali uwolnić ją od paraliżującego bólu, poczucia krzywdy, a czasem wrogości” - przypominają biskupi.

Nieobcy temu jest też kontekst polityczny, który najwyraźniej boli rodzimy Kościół. „W sytuacji głębokiego sporu politycznego, jaki dzieli dziś naszą ojczyznę, patriotycznym obowiązkiem wydaje się też angażowanie się w dzieło społecznego pojednania poprzez przypominanie prawdy o godności każdego człowieka, łagodzenie nadmiernych politycznych emocji, wskazywanie i poszerzanie pól możliwej i niezbędnej dla Polski współpracy ponad podziałami oraz ochronę życia publicznego przed zbędnym upolitycznianiem” - czytamy w dokumencie.

Wpierw rodzina, potem ojczyzna, mówi Kościół. To właśnie w rodzinie otrzymuje się pierwszą lekcję patriotyzmu, którą można potem wynieść na wyższe poziomy. Rodzina buduje naród i rodzi społeczeństwo obywatelskie. Także takie, które może wyrastać ponad partykularyzmy narodowe. Dobrym tego przykładem jest akcja „Rodzina rodzinie”, w której polskie rodziny pomagają syryjskim, nie bacząc na bierność władz.

„Mówiąc o różnych aspektach i wyzwaniach polskiego patriotyzmu, trzeba podkreślić niezastąpioną niczym misję rodziny. W naszej historii, zwłaszcza, gdy nie istniało wolne państwo polskie, była ona najważniejszą szkołą patriotyzmu. Także dziś, w wolnej Rzeczpospolitej, przywilej i moralny obowiązek budzenia i kształtowania postaw patriotycznych, podobnie jak przekaz wiary i wychowanie, spoczywają nade wszystko na rodzinie” - przypomnieli pasterze Kościoła w Polsce.

Trzeba podkreślić, że biskupi bardzo pozytywnie odnieśli się do wielu współczesnych form wyrażania swojego patriotyzmu - podczas wydarzeń sportowych, poprzez grupy rekonstrukcyjne czy rozmaitych akcji historycznych.

Istota leży jednak w tym, aby nie przekraczać pewnej granicy, kiedy, ja sam, naród, ojczyzna, zaczynają nam przesłaniać Boga i oddzielać od potrzeb drugiego człowieka. Człowieka, w którym, nawet jeśli jest obcym i nieprzyjacielem, powinniśmy zawsze dostrzegać Chrystusa.

Tomasz Teluk