O dwóch takich incydentach, przemilczanych przez media głównego nurtu z powodu poprawności politycznej, poinformowało w zeszłym tygodniu Radio Watykańskie. Jedno zdarzenie miało miejsce niedaleko Rawenny, gdzie grupa muzułmańskich wyrostków próbowała zakłócić tradycyjną, doroczną procesję Maryjną z okrzykami „Nie przejdziecie!”. Wierni nie dali się jednak sprowokować agresywnym islamistom.

Drugi incydent ze Środkowych Włoch był o wiele brutalniejszy. Nastolatek z Senegalu, który przybył dopiero miesiąc temu drogą morską, napastował koleżankę z klasy, tylko dlatego, że nosiła krzyżyk. Od tygodni był agresywny i domagał się, aby dziewczynka zdjęła ten symbol wiary. Gdy odmawiała, w końcu pobił ją dotkliwie po lekcjach na oczach matki, kopiąc i rzucając wulgaryzmy i bluźnierstwa przeciw Krzyżowi.

Owe dwa zdarzenia unaoczniają skalę agresji wśród młodych imigrantów, którzy muszą być manipulowani. Problem jest jednak znacznie szerszy. Sugeruje zachowanie daleko idącej ostrożności w przyjmowaniu uchodźców z państw afrykańskich. Może bowiem okazać się, że zapłatą za gościnność Unii Europejskiej będą akty terroryzmu i przemocy.

Dlatego Polska, jeżeli w ogóle powinna, to może przyjąć wyłącznie bliskowschodnich chrześcijan, pod względem wyznawanej wiary bliskim nam kulturowo. Otwarcie się na muzułmanów, wśród których panują radykalne nastroje, może okazać się stwarzaniem problemów na własne życzenie.

Tomasz Teluk