Coraz głośniejsze jest nawoływanie Kościoła do wzajemnego pojednania w Polsce i głosy poszczególnych hierarchów, czy zwykłych księży do przebaczania sobie w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie.

Pojednanie wymaga stanięcia w prawdzie i uderzenia się w pierś. Tylko wtedy można przebaczyć i prosić o przebaczenie. Czasami konieczne jest także pogodzenie się porażką.

Nowa władza, którą tak jednoznacznie poparli wyborcy, wybrana w demokratycznych wyborach, dobrowolnie, bez żadnego przymusu, zadeklarowała, że nie będzie mścić się czy odgrywać na swoich przeciwnikach politycznych. To ważny i pierwszy krok ku przełamywaniu wzajemnej niechęci.

Niestety opozycja nie podjęła tego zaproszenia i zamiast pójść na współpracę, co wymagałoby przynajmniej częściowego przyznania się do wielu błędów, wybrała drogę agresywnej konfrontacji, manipulacji i wywlekania ludzi na ulicę. U podłoża takiego obrotu spraw leży najpewniej brak pogodzenia się z polityczną porażką.

Nie możliwe jest pojednanie z kimś, kogo cały czas uważamy za śmiertelnego wroga. Bardzo smutne jest, jeśli jest nim rodak, a jeszcze bardziej, gdy brat w wierze. Przebaczenie jest szczególnie ważne dla katolików, bo Bóg nie chce słuchać nawet modlitw tych, którzy pielęgnują urazy.

Opozycja, ale też niektórzy komentatorzy, także ze środowisk kościelnych (sugerował tak m.in. portal Deon.pl), zarzucają obecnej władzy twardą rękę, czy chęć rozliczania swoich przeciwników politycznych.

Nie bądźmy naiwni. Przejmowanie władzy, zwłaszcza w sytuacjach krytycznych, a wydaje się, że do takiej sytuacji doszliśmy, wymaga kroków stanowczych, nieraz radykalnych. W momentach kryzysowych demokracja czy prawa obywatelskie mogą być nawet ograniczone. Tak dzieje się obecnie we Francji, ale nie w Polsce.

Tak samo weryfikacja działania poprzednich rządów nie jest przejawem zemsty czy chęci rozliczeń za wszelką cenę, lecz należy ją traktować, jako wyciągnięcie na jaw skrywanej prawdy. Wyborcy przecież nie chcą krwi tych, którzy dopuszczali się np. gospodarczych przestępstw w ostatnich latach, lecz zadowolą się uczciwą skruchą i wymierzeniem sprawiedliwości przez odpowiednie organy. Nie dlatego, że są ziejącymi żądzą odwetu fanatykami, ale po prostu dlatego, że tak działa państwa prawa.

Jest oczywiste, że długotrwały konflikt nie prowadzi do niczego, pozostawia wyłącznie niezabliźnione rany. Dlatego przeciąganie go w nieskończoność jest autodestrukcyjne, choć nie oszukujmy się, zbudowało obecną scenę polityczną w Polsce.

Piłka leży po stronie opozycji. Jeśli chce zgody powinna mocno stonować swoją aktywność i odejść od retoryki kłamstwa, pomówień, nienawiści i przemocy.

Tomasz Teluk