Unia Europejska jest w stanie wojny z Państwem Islamskim. Problem w tym, że jako jedyną taktykę obrała bierny opór, co oznacza, że będzie jedynie sprzątać po kolejnych zamachach.

Kraje Europy Zachodniej znalazły się w fazie otwartego konfliktu z terrorystami z IS. Dotychczasowa taktyka zapobiegania atakom terrorystycznym spaliła na panewce. Europejskie służby specjalne są skuteczne do pewnej granicy.

Unia na łopatkach

Dziesięciu zamachom uda się zapobiec, ale kolejnemu już nie. Konsekwencje są takie jak widać w Brukseli. Jeśli tego typu akty terroru będą się nasilać, Europie grozi paraliż komunikacyjny, a konsekwencje gospodarcze i społeczne mogą być katastrofalne.

Już teraz, gdy Belgia, stolica unijnych instytucji, należy do krajów, które ministerstwa spraw zagranicznych krajów członkowski, zalecają, aby omijać z daleka – jest to niewyobrażalne. Czy można sobie wyobrazić, aby podobnie sparaliżowany był Waszyngton, czy Moskwa?

Wczorajsze zamachy były do przewidzenia – przecież węzły komunikacyjne w stolicy UE wydawały się najbardziej logicznym miejscem, które mogą wybrać potencjalni zamachowcy. Niestety służbom nie udało się im zapobiec. Jeśli Unia nie zareaguje w sposób radykalny – oznacza to, że stać ją wyłącznie na to, aby sprzątać po kolejnych zamachach.

Jak powinno zareagować mocarstwo? Nie wiem, ale pamiętam, że gdy toczy się wojna, państwo nie przebiera w środkach. Gdy zdarzyły się zamachy z 11 września Stany Zjednoczone konsekwentnie rozprawiły się z Talibami, a w końcu, po latach odnalazły Osamę bin Ladena. Gdy Rosję paraliżował terroryzm czeczeński, Kreml odpowiedział bardzo radykalnie.

A Unia Europejska? UE ma twarz popłakanej Frederici Mogherini. Jaką odpowiedź UE da terrorystom? Wierzę Eiffla podświetloną kolorami belgijskiej flagi? Solidarnościowe memy i profile na Facebooku? Mazanie kredą po rynku? A może zaczniemy jeść belgijskie czekoladki, a jakiś meloman znowu wyciągnie fortepian i zagra Lennona?   

Konsekwencje dla Europy

Czy Polska jest bezpieczna? Rząd i prezydent zapewniają, że tak. Komentarzy dodają, że tak, póki się nic nie stało. Generał Roman Polko zwraca uwagę, że w naszym kraju brak jest skoorydowanego centrum dowodzenia na wypadek tego typu sytuacji. Nie istnieje jedna instytucja, do której spływałyby raporty na wypadek ataków terrorystycznych. Szwankuje komunikacja miedzy resortami oraz kwestie odpowiedzialności, bowiem kompetencje niektórych służb się pokrywają.

Jak zatem nasz kraj poradzi sobie z dwoma wielkimi imprezami, takimi jak lipcowy szczyt NATO oraz Światowe Dni Młodzieży, połączone z pielgrzymką papieża Franciszka? Generał Polko nie ma wątpliwości: to będzie prowizorka. Tak jak na Euro 2012. Nie ma nawet uregulowań prawnych, które zapewniałyby odpowiednie reakcje władz na pojawiające się zagrożenia.

Pewne kroki powinny zostać podejmowane przede wszystkim na szczeblu europejskim. Zawieszenie strefy Schengen wydaje się najbardziej logicznym rozwiązaniem. To prawda – jest to porażka idei europejskiej, ale kontrole na granicach przynajmniej utrudnią terrorystom życie, którzy nie będą mogli już w sposób nieograniczony swobodnie przemieszczać się i przemycać broni do wykonywania kolejnych masowych mordów.

Kolejnym krokiem powinno być wzmocnienie granicy zewnętrznych Unii. Oczywiście, nie można każdego uchodźcę traktować jak terrorystę. Ale według służb, w czasie ostatniej fali do Europy przeniknęło nawet kilka tysięcy radykalnych islamistów, gotowych na akcje jak ta w Brukseli. Co na to lewica, witająca kwiatami przybywających do UE muzułmanów?

Wreszcie trzeba pomóc tym krajom, które rzeczywiście mają problem z demokracją. A takim krajem jest właśnie Belgia. Jeśli policja nie ma sił i środków, a także ze względu na poprawność polityczną, aby nie być oskarżonym o dyskryminację i rasizm, obawia się wchodzić do dzielnic zamieszkałych przez muzułmanów, oznacza to faktyczną kapitulacje państwa.

Demokracja zawarła pewnego rodzaju pakt ze złem. Zło właśnie wypowiedziało umowę i zaczyna być górą.

Tomasz Teluk