Niemiecki instytut Dalia sugeruje, że w naszym kraju jest blisko 2 mln homoseksualistów. Wygląda to na kolejną zagrywkę propagandową środowisk LGBT.

Według Niemców nasz kraj znajduje się w awangardzie postępu, więc gejów w Polsce jest coraz więcej. Gonimy pod tym względem Hiszpanów i Brytyjczyków. Według instytutu Dalia wśród nas jest 4,9 proc. osób odczuwających pociąg seksualny do osób tej samej płci. Oznaczałoby to, że prawie co 20. spotykana osoba to potencjalny homoseksualista.

Badania prowadzone przez Dalię są niewiarygodne. Przede wszystkim jeśli chodzi o metodologię. Jest to badanie metodą internetową. Wiadomo więc, że tego typu badanie jest zawsze nadreprezentatywne dla monitorowanej grupy. Gdyby pod uwagę brać aktywność określonych społeczności w sieci, to można odnieść wrażenie, że w polskiej polityce najliczniejsi są korwiniści, wśród chrześcijan - lefebryści, a wśród mniejszości właśnie - geje.

Nie jest to do końca prawdą. Nadaktywność w internecie nie przekłada się bezpośrednio na rzeczywistość. Inna sprawa, że w kwestiach tak delikatnych jak orientacja seksualna trudno o wiarygodność badań. W klasycznym badaniu ankietowym poprawność otrzymanych wyników trudna jest do oszacowania ze względu na obawy czy wstyd ankietowanych.

Niemniej wcześniejsze szacunki podają dużo mniejsze liczby. W Polsce operuje się danymi naukowymi wynoszącymi 1-1,5 proc. populacji o skłonnościach homoseksualnych. Oznaczałoby, że w naszym kraju jest nie więcej niż 0,5 mln gejów, co oznaczałoby czterokrotnie mniej, niż podają to Niemcy.

Zawyżanie tego typu wrażliwych danych jest zrozumiałe. Środowiska LGBT od lat prowadzą wzmożoną kampanię propagandową w naszym kraju, tak, aby wykazywać, że homoseksualizm to nie tylko normalność, ale postawa, która jest coraz popularniejsza, wystarczy ją w sobie odkryć. Wyniki badań instytutu Dalia należy więc odczytywać wyłącznie w kontekście inżynierii społecznej.

Tomasz Teluk