„Wyborcza” po raz kolejny wykłada swoim czytelnikom swoją wersję chrześcijaństwa. Nie ma w niej miejsce na modlitwę za księży. Gazeta szydzi z faktu, że proboszcz z parafii w Żernikach Wrocławskich, ks. Tadeusz Rusnak, poprosił wiernych, aby modlili się za niego do św. Judy Tadeusza.

Kolejny kuriozalny artykuł w „Gazecie Wyborczej”. Tym razem autorkę zbulwersowało to, że proboszcz jednej z podwrocławskich parafii poprosił wiernych, aby modlili się za niego, za wstawiennictwem jego patrona.

Według dziennika jest to niedopuszczalne, bo „ksiądz proboszcz Rusnak nie jest chory, nie ma też imienin ani urodzin”. Czyli modlić się za kogoś można wyłącznie w czasie choroby, albo w świeckie uroczystości. Trudno to pojmowanie chrześcijaństwa jako religijności naturalnej (jak trwoga to do Boga) skitować inaczej jak salwą śmiechu!

Dziennikarka gazety nie tylko nie ma zielonego pojęcia czym jest chrześcijaństwo, ale także neguje np. społeczne inicjatywy proboszcza – prowadzenie strony internetowej, stworzenie placu zabaw dla dzieci oraz, co najbardziej boli redaktorkę, walkę księdza o to, aby uczniowie chodzili na religię, a nie na etykę.

Wyborczej nie podoba się także konserwatywny charakter kazań księdza i przywołuje go do porządku. Chodzi oczywiście o niepoprawnie polityczne wypowiedzi o homoseksualistach oraz stawanie w obronie rodziny oraz wskazywanie jej zagrożeń – antykoncepcji, aborcji, in vitro, seksualizacji dzieci, rozwodów. Tego już zbyt wiele jak na jednego księdza.

Gazeta najchętniej widziałaby interwencję kurii, albo nawet samego papieża Franciszka. Najwyraźniej redaktorzy „Wyborczej” jednak odlatują. Ja rozumiem, że pretendują nawet do tego, aby obsadzać stanowiska proboszczów według swojej jedynej słusznej linii, ale czy oni naprawdę nie rozumieją tego (wystarczy spojrzeć na sprzedaż, czy wyniki finansowe wydawcy), że ich rządy dusz już się dawno skończyły?

Tomasz Teluk