Wiele lewicowo-liberalnych mediów, a także przeciwników rządu Prawa i Sprawiedliwości dużo sobie obiecywało po spotkaniu byłego prezydenta Lecha Wałęsy z protestującymi od miesiąca w Sejmie rodzicami i opiekunami osób niepełnosprawnych. To, co obserwowaliśmy wzbudziło jednak wyłącznie niesmak, a gdyby sprawa nie była tak poważna, mogłoby wzbudzić również śmiech. 

Polityk Prawa i Sprawiedliwości, Dominik Tarczyński w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl odniósł się do dzisiejszego spektaklu w wykonaniu byłego prezydenta RP. Poseł również zwrócił uwagę, że problem jest bardzo poważny, jednak zdecydował się "użyć tonu żartobliwego" i... podziękować liderowi pierwszej "Solidarności". 

"Gdybym miał okazję, wręczyłbym mu bukiet kwiatów. Jestem bardzo szczęśliwy, że jest po stronie Platformy"-ironizował Tarczyński w rozmowie z wPolityce.pl. W ocenie posła PiS, Lech Wałęsa skompromitował obóz polityczny, który wspiera. 

"To, co dzisiaj zobaczyliśmy, to była groteska, promowanie własnej osoby i ciągłe „ja, ja, ja”. To było powtarzanie „to ja obaliłem komunę”- mówił Dominik Tarczyński. Polityk uważa również, że były prezydent wciąż ma wyrzuty sumienia, widać to, ponieważ "nie odpuścił sobie, aby nie wspomnieć o lustracji". Pytany przez dziennikarza o deklaracje Wałęsy, że wie, jak obalić PiS, parlamentarzysta zwrócił uwagę, że pierwszy przywódca "Solidarności" mówił o tym już od dawna: najpierw chciał wyprowadzać na ulice dwa miliony obywateli, teraz mówi o milionie. 

"Poza tym, powtórzył prośbę, aby przygotować mu odpowiednią pozycję do działania. Czyli wyszło na to, że Wałęsa przyszedł prosić, aby niepełnosprawni ustawili go politycznie"- ocenił rozmówca wPolityce.pl. 

"To był żenujący spektakl. Jeżeli już liberalno-lewicowe media piszą, że to była wizerunkowa katastrofa, to coś o tym świadczy"-stwierdził Dominik Tarczyński. Zdaniem posła, wszystkie wypowiedzi Lecha Wałęsy na dzisiejszym spotkaniu przejdą do historii, a były prezydent zaprezentował się jako człowiek, który gubi się już w "kłamstwie, który reprezentuje od dawna". 

"Opowiadał dzisiaj o tym, że uratował mistrzostwa świata, niedługo powie, że uratował Polskę z wyprowadzenia z Układu Słonecznego, bo o tym, że ratuje Polskę z wyprowadzenia z Unii Europejskiej już słyszeliśmy"- ironizował poseł Prawa i Sprawiedliwości. Jak dodał po chwili, fakt, że Wałęsa był kiedyś głową państwa polskiego, a obecnie wciąż chce wpływać na polską poltykę, jest już nie tyle śmieszne, co zatrważające. 

"Te kobiety oczekiwały,(...)  że Wałęsa przyjedzie z jakimś złotym środkiem, wjedzie na białym koniu z Matką Bożą w klapie i przywiezie sto milionów, jak obiecywał w przeszłości. Okazało się, że to Wałęsa przyjechał zapytać, co ma robić, bo jest sam zagubiony jak dziecko w lesie"-ocenił polityk. Jak dodał, obserwując relacje ze spotkania można było zauważyć, że matki osób niepełnosprawnych zobaczyły, że "ostatnia deska ratunku przynosi wstyd i kompromitację" i były tym zatrwożone. Zdaniem Dominika Tarczyńskiego, na spotkaniu nie padły żadne konkrety. A to, po pierwsze, zirytowało protestujące matki, po drugie: na dłuższą metę może zwiększyć podziały w opozycji. 

Pytany o to, czy możemy spodziewać się rozszerzenia protestu (dziennikarz wPolityce.pl zwrócił uwagę na słowa Wałęsy, zachęcające protestujących, aby apelowali do innych grup społecznych, np. górników, o solidarność, poseł PiS stwierdził, że Lech Wałęsa przebił w ten sposób innego byłego prezydenta- Bronisława Komorowskiego i jego radę o "zmianie pracy i zaciągnięciu kredytu".

ajk/wPolityce.pl, Fronda.pl